Kawiarnia

Mruknął jedynie coś pod nosem, gwałtownie podnosząc się. Szybkim krokiem wyszedł.

wszedł, rozsiadł sie,
podeszła do niego bardzo ładna kelnerka,
puścił do niej oko,
po chwili podeszła,
słucham czym moge służyć? - zapytałą,

piwo i cośdo jedzenia - odpowiedziałem lakonicznie,

dostrzegł Demone przez szybe,
wstał jakby go ktośkopnął prądem i wybiegł rzucając w pośpiechu pierwszy lepszy banknot z portfela kernerce,

Weszła do pomieszczenia rozglądając się za jakimś wolnym miejscem. Usiadła w rogu z dobrym widokiem na drzwi wyjściowe i zamówiła sobie gorącą czekoladę. Sączyła napój rozmyślając nad paroma sprawami.

~~~
Zamówiła jeszcze jedną gorącą czekoladę, zapłaciła i wyszła z napojem.

Rukia podeszła pod kawiarnię, podskakując co raz. Pchnęła dłonią szklane drzwi i zajrzała do środka. Nie było jej ulubionego kelnera,który pewnie za nieuregulowane rachunki poćwiartował ją kuchennym tasakiem. Przekroczyła próg i rozejrzała się wokoło, szukając jakiegoś wolnego stolika.

Podszedł powoli za nią rozglądając się po kawiarni... spodziewał się że zaraz jakieś kelnerki ubrane w strój pokojówek i z kocimi uszami do nich przybiegną. Nie stało się tak. Jednak to nie jest Meido Cafe...'

Wskazała mu kiwnięciem na wolny stolik przy oknie, a sama podeszła do jednej z kelnerek i jak gdyby nigdy nic bezczelnie dźgnęła ją palcem między żebra. - Dwie gorące czekolady -mruknęła i wyszczerzyła równe zęby w szerokim uśmiechu. Odwróciła się na pięcie i podlazła do upatrzonego stolika.

Usiadł przy stoliku o mało co się nie wywalając na podłogę. Chodząca ofiara losu... Wyjął komórkę-cegłę i zadzwonił ponownie do Demony licząc że tym razem odbierze.

Opadła na jedno z krzeseł, opierając łokcie o blat stołu. Na dłoniach ułożyła brodę i wbiła w chłopaka wzrok, co raz zerkając na telefon w jego dłoni. Wywróciła prawie,że niezauważalnie oczami i spojrzała na idącą ku nim kelnerkę.

-Przepraszam. - ukłonił się Rukii i odszedł od stołu na parę metrów.
-Itoshiki Nozomu tutaj. Kazałaś mi zadzwonić. - odparł poważnym głosem, jednak dalej się rumienił mocno.

Odwróciła się na krześle i spojrzała za nim zaciekawiona, wytężając słuch.Uśmiechnęła się zadowolona pod nosem.

-Tak. - odparł krótko, stanowczym głosem. Chodził w kółko co jakiś czas kiwając głową na boki.

-Um... - zaczął się rozglądać. Jak na złość nigdzie nie było nazwy tej kawiarni.
-Ano... przy jakiejś kawiarni. - odparł spokojnie tak naprawdę zdenerwowany ściskał w dłoni walizkę PZS'ową, że o mało co rączka od niej nie odpadła.

-Sugoi. - mruknął bez entuzjazmu do siebie i zaczął się rozglądać.
-A-ano... a gdzie jest ten postój? - podrapał się w głowę zakłopotany już chyba z przyzwyczajenia.

Po chwili już całkowicie zignorowała chłopaka i upiła kolejnego łyka czekolady, bawiąc się kawałkiem obrusu. Oblizała spierzchnięte wargi, mrużąc z przyzwyczajenia powieki.

-Zadzwonić... jasne. - mruknął i po kilku formalnych formułkach pożegnaniowych rozłączył się. Podszedł do Rukii i położył pieniądze za czekoladę na stole.
-Wybacz, ale... muszę iść. - ukłonił się i zadzwonił po taksówkę.
Minęło 5 minut... a taksówka podjechała pod kawiarnię.
-Woo... szybko. - wsiadł do taksówki. Ponownie zadzwonił.

Machnęła na niego ręką i podniosła się z miejsca. Związała włosy gumką z nadgarstka, na głowę założyła czapkę z daszkiem i wyszła, nucąc coś pod nosem.

-Dobrze zrozumiałem. Już tam jadę... - odparł przyciszonym głosem i powiedział do taksówkarza gdzie ma jechać. Przez widoczny akcent tokijski facet był mocno uprzedzony do Nozomu, więc ten by go uspokoić dał pieniądze w łapę (jakieś... 100$). Kierowca zamknął jadaczkę i pojechał pod wskazany adres.

Stanąłem przed drzwiami prowadzącymi do kawiarnii zwącej się... Nie umiałem odczytać szyldu, litera F wyglądała jak G, albo jak X...
Otworzyłem drzwi. Chwiejnym krokiem wszedłem do środka. Poprawiłem swój kapelusz i okulary. W jednym momencie zacząłem spadać w dół. Było mi dość błogo, póki nie poczułem czegoś twardego pod swoją brodą. I w sumie to trochę mnie wszystko bolało. Spróbowałem wstać, ale jedyne na co zdałem się to otworzenie oczu. Nie bardzo wiedziałem o co chodzi. W lokalu siedziała tylko jedna osoba, jakaś kobieta... babcia... dziewczyna?... Dziewczyna... mm... jakie nogi... uśmiechnąłem się. Chyba. Nie jestem co do tego pewny. Na pewno głupio wyglądam leżąc i gapiąc się na nogi (z tej pozycji widzę głównie tylko to) kogoś. Mam nadzieję, że to nie gej, który wydepilował sobie nogi. To mnie trochę zdegustowało. Wstałem. Chyba. Oparłem się o ścianę. Nie wiem czemu ściana wyglądała jak podłoga, ale to nie było ważne. Zamknąłem oczy i usnąłem.