Statek "Mały Czerwony Książę"
4 posters
Strona 1 z 1
Statek "Mały Czerwony Książę"
Chiński statek pływający po Pacyfiku.
W ostatnich miesiącach przejęty przez Triadę handlującą heroiną.
W ostatnich miesiącach przejęty przez Triadę handlującą heroiną.
Fabian McCarthy- Boss mafii
- Liczba postów : 172
Age : 48
Skąd : Glasgow, Szkocja.
Registration date : 11/01/2009
Karta postaci
Ekwipunek:
Wiek: 36
Życie:
(100/100)
Re: Statek "Mały Czerwony Książę"
Podjechaliśmy ciężarówką. Prowadził Patrick, ja byłem zajęty myśleniem. Dlatego przesiedzieliśmy w ciszy całą drogę.
Nikolai jechał w pewnej odległości od nas, był naszym ubezpieczeniem.
Założyłem okulary na nos.
Patrick zatrzymał ciężarówkę. Otworzył okno.
Zaczął gadać z gościem z Triady. Po chwili odwrócił się ode mnie i szepnął - Szefie, ten gość ma mało chiński wygląd. - W tej chwili nie myślałem wiele o jakimkolwiek podstępie.
Zacząłem o tym myśleć dopiero jak ktoś zaczął ostrzeliwać naszą ciężarówkę.
Nikolai jechał w pewnej odległości od nas, był naszym ubezpieczeniem.
Założyłem okulary na nos.
Patrick zatrzymał ciężarówkę. Otworzył okno.
Zaczął gadać z gościem z Triady. Po chwili odwrócił się ode mnie i szepnął - Szefie, ten gość ma mało chiński wygląd. - W tej chwili nie myślałem wiele o jakimkolwiek podstępie.
Zacząłem o tym myśleć dopiero jak ktoś zaczął ostrzeliwać naszą ciężarówkę.
Fabian McCarthy- Boss mafii
- Liczba postów : 172
Age : 48
Skąd : Glasgow, Szkocja.
Registration date : 11/01/2009
Karta postaci
Ekwipunek:
Wiek: 36
Życie:
(100/100)
Re: Statek "Mały Czerwony Książę"
Wyskoczyłem szybko z ciężarówki i schowałem się za murkiem. Wyciągnąłem pistolety. Z nerwów jeden mi wypadł i "odskoczył" poza murek.
- Jasna cholera! - Syknąłem do siebie.
Oddałem parę strzałów na oślep.
Usłyszałem jakieś ruskie okrzyki. Jebani Rosjanie. Wszędzie się wpierdolą.
Spojrzałem na Fabiana. A raczej spróbowałem na niego spojrzeć, bo nie było nikogo tam, gdzie zostawiłem go przed chwilą. Spanikowałem, wychyliłem się i zacząłem napieprzać z pistoletu we wszystko co się ruszało.
- Jasna cholera! - Syknąłem do siebie.
Oddałem parę strzałów na oślep.
Usłyszałem jakieś ruskie okrzyki. Jebani Rosjanie. Wszędzie się wpierdolą.
Spojrzałem na Fabiana. A raczej spróbowałem na niego spojrzeć, bo nie było nikogo tam, gdzie zostawiłem go przed chwilą. Spanikowałem, wychyliłem się i zacząłem napieprzać z pistoletu we wszystko co się ruszało.
Patrick McAfee- Zarządzający
- Liczba postów : 3
Age : 40
Skąd : Cork, Irlandia.
Registration date : 09/05/2010
Karta postaci
Ekwipunek:
Wiek: 26
Życie:
(100/100)
Re: Statek "Mały Czerwony Książę"
Odjąłem oko od lunety.
Byłem na to przygotowany. Głupio się przyznawać czemu.
Głupio mi było mówić o tym Fabianowi. Liczyłem w ostateczności na jego zmysł. Dlatego nic nie powiedziałem mu o tym, że Silwiestr zaplanował przejęcie ładunku hery jeszcze przed dobiciem do brzegu. I najwyraźniej wszystko mu się udało. Wszystkich innych nieuprawnionych jego pomocnicy mieli wyeliminować. I to miało się właśnie zdarzyć.
Nie mogłem zostać zauważony przez żadnego człowieka Morozova.
Byłem mistrzem podwójnej, czasem potrójnej gry. Głupio mi się robi, gdy stwierdzam to sam do siebie, jestem pokorny. Ale taka jest prawda.
Przyłożyłem oko do lunety. Wycelowanie. Strzał. Kolejny leży. Uśmiechnął mi się mój duch, nie ja.
Przeładowanie, wycelowanie, strzał. Przeładowanie, wycelowanie, strzał. Przeładowanie, wycelowanie, strzał. Zamyśliłem się na chwilę. Ten jakoś inaczej wyglądał.
Przeładowanie, wycelowanie...
Byłem na to przygotowany. Głupio się przyznawać czemu.
Głupio mi było mówić o tym Fabianowi. Liczyłem w ostateczności na jego zmysł. Dlatego nic nie powiedziałem mu o tym, że Silwiestr zaplanował przejęcie ładunku hery jeszcze przed dobiciem do brzegu. I najwyraźniej wszystko mu się udało. Wszystkich innych nieuprawnionych jego pomocnicy mieli wyeliminować. I to miało się właśnie zdarzyć.
Nie mogłem zostać zauważony przez żadnego człowieka Morozova.
Byłem mistrzem podwójnej, czasem potrójnej gry. Głupio mi się robi, gdy stwierdzam to sam do siebie, jestem pokorny. Ale taka jest prawda.
Przyłożyłem oko do lunety. Wycelowanie. Strzał. Kolejny leży. Uśmiechnął mi się mój duch, nie ja.
Przeładowanie, wycelowanie, strzał. Przeładowanie, wycelowanie, strzał. Przeładowanie, wycelowanie, strzał. Zamyśliłem się na chwilę. Ten jakoś inaczej wyglądał.
Przeładowanie, wycelowanie...
Nikolai Mikhailov- Zawodowy zabójca
- Liczba postów : 5
Age : 53
Skąd : Ufa, Rosja.
Registration date : 09/05/2010
Karta postaci
Ekwipunek:
Wiek: 39
Życie:
(100/100)
Re: Statek "Mały Czerwony Książę"
W momencie kiedy dotarłem do tego śmierdzącego miejsca akcja była w punkcie kulminacyjnym. Po części to dobrze, większa pula do zgarnięcia, ale ryzyko wyższe. Lepiej przyjeżdżać na gotowe, do tego byłem szkolony, na sucho. Głupie, pomyślałem. Wysiedliśmy z samochodów. Wziąłem do ręki swoją broń.
Uśmiechnąłem się pod nosem. Skinąłem ręką na swój oddział i ruszyliśmy do przodu. Schroniliśmy się kilka kroków dalej za jakimiś pakunkami. Wyjrzałem.
Musieliśmy podejść ich wszystkich od tyłu.
Ale to nie jest Triada, to ruscy. Chowają się i napierdalają w jakąś ciężarówkę. Kazałem jednemu mojemu człowiekowi ruszyć do przodu. W połowie drogi padł jak długi. Nie zauważyłem skąd padł strzał, przeklnąłem w duchu. A więc snajper. Raczej tych od ciężarówki. Nagle zobaczyłem jak ktoś wychyla się zza murku obok ciężarówki i wali przed siebie z marnego pistoleciku. Rozpoznałem tego chłopaka.
A więc Templarsi.
Wszystko układało się w jedną całość. Triada. Rosjanie. Templarsi.
Heroina.
Jesteś genialny panie Rene. Może zdobędę nawet jakiś medal.
Zdobyłbym gdyby nie granat, który wybuchł parę metrów ode mnie. Wybuch odrzucił mnie do tyłu. Nawet nie zdążyłem krzyknąć jakiegoś soczystego przekleństwa. Sekundę temu widziałem swój medal, teraz leżałem omdlały między paroma moimi ludźmi.
Uśmiechnąłem się pod nosem. Skinąłem ręką na swój oddział i ruszyliśmy do przodu. Schroniliśmy się kilka kroków dalej za jakimiś pakunkami. Wyjrzałem.
Musieliśmy podejść ich wszystkich od tyłu.
Ale to nie jest Triada, to ruscy. Chowają się i napierdalają w jakąś ciężarówkę. Kazałem jednemu mojemu człowiekowi ruszyć do przodu. W połowie drogi padł jak długi. Nie zauważyłem skąd padł strzał, przeklnąłem w duchu. A więc snajper. Raczej tych od ciężarówki. Nagle zobaczyłem jak ktoś wychyla się zza murku obok ciężarówki i wali przed siebie z marnego pistoleciku. Rozpoznałem tego chłopaka.
A więc Templarsi.
Wszystko układało się w jedną całość. Triada. Rosjanie. Templarsi.
Heroina.
Jesteś genialny panie Rene. Może zdobędę nawet jakiś medal.
Zdobyłbym gdyby nie granat, który wybuchł parę metrów ode mnie. Wybuch odrzucił mnie do tyłu. Nawet nie zdążyłem krzyknąć jakiegoś soczystego przekleństwa. Sekundę temu widziałem swój medal, teraz leżałem omdlały między paroma moimi ludźmi.
Alexander van Rene- Zastępca głównodowodzącego
- Liczba postów : 86
Age : 42
Registration date : 31/12/2007
Karta postaci
Ekwipunek:
Wiek: 28
Życie:
(100/100)
Re: Statek "Mały Czerwony Książę"
Czym prędzej wyskoczyłem z ciężarówki.
Gdzie jest ta pierdolona heroina. Westchnąłem.
Ruszyłem skulony za murkiem, kule mnie nie dosięgały. Wszedłem bocznym wejściem do hangaru. Tutaj wypakowana była heroina. Głupia Triada, głupi ruscy, nie przemienili nawet opakowań. Pomyślałem, że to podstęp, ale mimo wszystko okazja nadarzały się jak nigdy. W dłoni trzymałem swojego Deagle'a. Otworzyły się drugie drzwi do hangaru.
Wbiegło tutaj paru policjantów.
- O ku... - Pisknąłem i zakryłem szybko usta. Skuliłem się za pakunkami.
To jest już jebana przesada.
Gdzie jest ta pierdolona heroina. Westchnąłem.
Ruszyłem skulony za murkiem, kule mnie nie dosięgały. Wszedłem bocznym wejściem do hangaru. Tutaj wypakowana była heroina. Głupia Triada, głupi ruscy, nie przemienili nawet opakowań. Pomyślałem, że to podstęp, ale mimo wszystko okazja nadarzały się jak nigdy. W dłoni trzymałem swojego Deagle'a. Otworzyły się drugie drzwi do hangaru.
Wbiegło tutaj paru policjantów.
- O ku... - Pisknąłem i zakryłem szybko usta. Skuliłem się za pakunkami.
To jest już jebana przesada.
Fabian McCarthy- Boss mafii
- Liczba postów : 172
Age : 48
Skąd : Glasgow, Szkocja.
Registration date : 11/01/2009
Karta postaci
Ekwipunek:
Wiek: 36
Życie:
(100/100)
Re: Statek "Mały Czerwony Książę"
Wystrzeliłem cały magazynek. Rzuciłem więc przed siebie granatem, który znalazłem w ciężarówce jeszcze przed przyjazdem tutaj. Wybuchł chwilę później, usłyszałem jakiś krzyk. Ruscy padali jak kłody, w tym całym zamieszaniu nie wiedziałem kto i gdzie strzela. Wziąłem swój drugi pistolet. Pomyślałem chociaż o tym.
Gdzie jest Fabian.
Zaraz, Nikolai. Gdzie on jest.
Wyjrzałem zza murku.
Policja otoczyła niedobitków z Mateczki Rosji. A więc po heroinie. Przynajmniej ruskim się dostało, uśmiechnąłem się pod nosem.
Po głowie latała mi jedna jedyna myśl.
Co robić teraz.
Zdać się na siebie. Myśl, myśl. Panika zbytnio mnie ogarnęła.
Prowadzony instynktem ruszyłem tą samą drogą co chwilę temu Fabian, nie będąc tego świadom. Wszedłem do hangaru.
Przywitały mnie jedynie panowie pięknym umundurowaniu.
Podniosłem machinalnie ręce do góry. Usłyszałem zza siebie ciche "Kurwa Jebana Mać" i szybkie kroki. Odwróciłem głowę na chwilę, ale nikogo tam nie było. W momencie kiedy policja zbliżała się do mnie ktoś wbiegł po drabinie na piętro i zbijając głośno szybę przeszedł na dach. Policja szybko zareagowała i ruszyła tym tropem.
Nagle zamarłem przeszyty bólem i upadłem na ziemię.
Poczułem jeszcze przez chwilę jak krew szybko wydobywa się z mego ciała, a ja omdlewam po wypiciu tego koktajlu szoku, strachu, przygnębienia i bólu.
Gdzie jest Fabian.
Zaraz, Nikolai. Gdzie on jest.
Wyjrzałem zza murku.
Policja otoczyła niedobitków z Mateczki Rosji. A więc po heroinie. Przynajmniej ruskim się dostało, uśmiechnąłem się pod nosem.
Po głowie latała mi jedna jedyna myśl.
Co robić teraz.
Zdać się na siebie. Myśl, myśl. Panika zbytnio mnie ogarnęła.
Prowadzony instynktem ruszyłem tą samą drogą co chwilę temu Fabian, nie będąc tego świadom. Wszedłem do hangaru.
Przywitały mnie jedynie panowie pięknym umundurowaniu.
Podniosłem machinalnie ręce do góry. Usłyszałem zza siebie ciche "Kurwa Jebana Mać" i szybkie kroki. Odwróciłem głowę na chwilę, ale nikogo tam nie było. W momencie kiedy policja zbliżała się do mnie ktoś wbiegł po drabinie na piętro i zbijając głośno szybę przeszedł na dach. Policja szybko zareagowała i ruszyła tym tropem.
Nagle zamarłem przeszyty bólem i upadłem na ziemię.
Poczułem jeszcze przez chwilę jak krew szybko wydobywa się z mego ciała, a ja omdlewam po wypiciu tego koktajlu szoku, strachu, przygnębienia i bólu.
Patrick McAfee- Zarządzający
- Liczba postów : 3
Age : 40
Skąd : Cork, Irlandia.
Registration date : 09/05/2010
Karta postaci
Ekwipunek:
Wiek: 26
Życie:
(100/100)
Re: Statek "Mały Czerwony Książę"
Kiedy do akcji wkroczyła policja musiałem szybko zareagować.
Przez dziurę w dachu zszedłem na poddasze hangaru, w którym działy się prawdziwie dantejskie sceny. Zauważyłem Fabiana wymawiającego do siebie jakieś niezrozumiałe chyba nawet dla niego słowa, policjantów kładących na ziemię ostatnich najemników mej narodowości, w końcu Patricka, który wparował prosto na oddział uzbrojonych po zęby glin. Westchnąłem do siebie w duchu. Wszystko poszło na marne.
Ale być może spłacę dług u Fabiana.
Spojrzał w moim kierunku. W miejscu, w którym siedziałem, a raczej pół siedziałem, a pół leżałem, tylko on mógł mnie dostrzec. Podziękował losowi za to zrządzenie. Skinąłem na niego wymownie. Chyba wszystko zrozumiał, bo ruszył szybko przed siebie, rzucając coś w stylu "Kurwa Jebana Mać" gdy ujrzał Patricka i po drabinie znalazł się parę kroków ode mnie. Podałem mu rękę i wciągnąłem na kryte poddasze. Rzuciłem jakimś kamieniem w szybę, która się stłukła. Niech psy tam ruszą, to da nam parę sekund, pomyślałem.W międzyczasie zrobił coś, czego się nie spodziewałem. Wystrzelił w kierunku Patricka. Mimowolnie głośno przełknąłem ślinę. Zrobił co musiał. Nie mógł pozwolić aby wpadł w ręce policji. Zrobił to z kamienną twarzą, ale po drżącej ręce trzymającej pistolet było widać jego rozchwianie. Otrząsnął się i razem wyszliśmy na dach. Szybko rozeznałem sytuację, uśmiechnąłem się bezbarwnie do niego i zeszliśmy po drabinie, wpadając w wysoką trawę. Wsiadłem na motor, który dostrzegłem gdy byłem na dachu. Fabian był wyraźnie przybity, ale nie dał poznać tego po sobie.
Czym prędzej opuściliśmy to miejsce.
Bez heroiny, bez Patricka, bez czegokolwiek. Za to z policją na ogonie.
Pokiwałem głową.
Byłem przyzwyczajony do niepowodzeń. Nie tak jak Fabian, dziecko szczęścia.
Przez dziurę w dachu zszedłem na poddasze hangaru, w którym działy się prawdziwie dantejskie sceny. Zauważyłem Fabiana wymawiającego do siebie jakieś niezrozumiałe chyba nawet dla niego słowa, policjantów kładących na ziemię ostatnich najemników mej narodowości, w końcu Patricka, który wparował prosto na oddział uzbrojonych po zęby glin. Westchnąłem do siebie w duchu. Wszystko poszło na marne.
Ale być może spłacę dług u Fabiana.
Spojrzał w moim kierunku. W miejscu, w którym siedziałem, a raczej pół siedziałem, a pół leżałem, tylko on mógł mnie dostrzec. Podziękował losowi za to zrządzenie. Skinąłem na niego wymownie. Chyba wszystko zrozumiał, bo ruszył szybko przed siebie, rzucając coś w stylu "Kurwa Jebana Mać" gdy ujrzał Patricka i po drabinie znalazł się parę kroków ode mnie. Podałem mu rękę i wciągnąłem na kryte poddasze. Rzuciłem jakimś kamieniem w szybę, która się stłukła. Niech psy tam ruszą, to da nam parę sekund, pomyślałem.W międzyczasie zrobił coś, czego się nie spodziewałem. Wystrzelił w kierunku Patricka. Mimowolnie głośno przełknąłem ślinę. Zrobił co musiał. Nie mógł pozwolić aby wpadł w ręce policji. Zrobił to z kamienną twarzą, ale po drżącej ręce trzymającej pistolet było widać jego rozchwianie. Otrząsnął się i razem wyszliśmy na dach. Szybko rozeznałem sytuację, uśmiechnąłem się bezbarwnie do niego i zeszliśmy po drabinie, wpadając w wysoką trawę. Wsiadłem na motor, który dostrzegłem gdy byłem na dachu. Fabian był wyraźnie przybity, ale nie dał poznać tego po sobie.
Czym prędzej opuściliśmy to miejsce.
Bez heroiny, bez Patricka, bez czegokolwiek. Za to z policją na ogonie.
Pokiwałem głową.
Byłem przyzwyczajony do niepowodzeń. Nie tak jak Fabian, dziecko szczęścia.
Nikolai Mikhailov- Zawodowy zabójca
- Liczba postów : 5
Age : 53
Skąd : Ufa, Rosja.
Registration date : 09/05/2010
Karta postaci
Ekwipunek:
Wiek: 39
Życie:
(100/100)
Re: Statek "Mały Czerwony Książę"
- Kurwa Jebana Mać. - Szepnąłem do siebie, kiedy ujrzałem Patricka z rękoma założonymi na głowę i otoczonym przez policję.
Wszystko się spierdoliło. Wszystko.
Wszedłem szybko po drabinie. Przyjąłem wyciągniętą dłoń od Nikolaia.
Wchodząc do hangaru odblokowałem deagle'a, a mimo to spróbowałem zrobić to ponownie. Oczywiście moje palce nie natkały na blokadę. Nie skupiałem się na tym. Myśli krążyły jak szalone po całej głowie w poszukiwaniu punktu zaczepienia. Miałem ochotę przyłożyć sobie do głowy pistolet i wypalić. Ale samobójstwo jest dla słabych i głupich. To egoistyczny ucieczka od obowiązków. Nie mogłem sobie pozwolić na coś takiego, nie mogłem splamić swego honoru. Nie po tym wszystkim co przeszedłem, o nie.
Patrick. Poznałem go zaledwie parę miesięcy temu, ale szybko zyskał moją przyjaźń i został moją prawą ręką po tym, jak Quim wybył z City. Na moje polecenie. Chodziło jedynie o to, że Quim nie podzielał mojego entuzjazmu co do Patricka. Dlatego go odesłałem gdzie indziej.
Ale w tym momencie musiałem odłożyć sentymenty na bok. Wycelowałem i wystrzeliłem. Patrick upadł, krew zalała kawałek podłogi, na którym leżało jego bezwładne ciało.
Co się zdarzyło po tym już nie pamiętam.
Wszystko się spierdoliło. Wszystko.
Wszedłem szybko po drabinie. Przyjąłem wyciągniętą dłoń od Nikolaia.
Wchodząc do hangaru odblokowałem deagle'a, a mimo to spróbowałem zrobić to ponownie. Oczywiście moje palce nie natkały na blokadę. Nie skupiałem się na tym. Myśli krążyły jak szalone po całej głowie w poszukiwaniu punktu zaczepienia. Miałem ochotę przyłożyć sobie do głowy pistolet i wypalić. Ale samobójstwo jest dla słabych i głupich. To egoistyczny ucieczka od obowiązków. Nie mogłem sobie pozwolić na coś takiego, nie mogłem splamić swego honoru. Nie po tym wszystkim co przeszedłem, o nie.
Patrick. Poznałem go zaledwie parę miesięcy temu, ale szybko zyskał moją przyjaźń i został moją prawą ręką po tym, jak Quim wybył z City. Na moje polecenie. Chodziło jedynie o to, że Quim nie podzielał mojego entuzjazmu co do Patricka. Dlatego go odesłałem gdzie indziej.
Ale w tym momencie musiałem odłożyć sentymenty na bok. Wycelowałem i wystrzeliłem. Patrick upadł, krew zalała kawałek podłogi, na którym leżało jego bezwładne ciało.
Co się zdarzyło po tym już nie pamiętam.
Fabian McCarthy- Boss mafii
- Liczba postów : 172
Age : 48
Skąd : Glasgow, Szkocja.
Registration date : 11/01/2009
Karta postaci
Ekwipunek:
Wiek: 36
Życie:
(100/100)
Strona 1 z 1
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|