Staw

Spojrzał chłopakowi w oczy, niezbyt przyjaźnie.
- Nawet nie próbuj mnie oszukiwać. Nie w tak prosty sposób. Skoro ta broń jest w celach obronnych, pokaż mi zezwolenie na nią. Zresztą, o ile się nie mylę, takiej broni do obrony się nie używa. Częściej Glock, czy jakaś inna Beretta. Ale Steyr TMP? Huh. Zresztą, po twoim zachowaniu, nie wydaje mi się, żebyś zrobił to ot tak, z siebie.

Podeszła bliżej, usiadła na ławce splatając ręce za głową. Obserwowała wolno płynace chmury po niebie

- No taaak. W sumie znasz się na broni, ale nie znasz się na ludziach. W każdym bądź razie to nie twoja sprawa, czy jestem w jakimś gangu czy nie. Może w końcu ty powiesz coś o sobie a nie zadajesz pytania.

- Matthew jestem. Zastępca szefa gangu GSE, czy jakoś tak. - odparł, uśmiechając się tajemniczo. W razie czego, trzymał rękę na broni. Wiedział, jak teraz niektóre gangi się nienawidzą.

No aż we mnie zawrzało. Czy ja właśnie z nim rozmawiałem. Jednak zachowałem powierzchownie spokój.
- Micos. Jestem... wolnym duchem.
Tak. To kłamstwo się przydało.

Micos.... Zastanowiła się chwilkę. Ach tak to jego dom ostatnio zniszczyłam. Cóz, niesłychane by dwoje ludzi z gangu rozmawiało ze soba tak spokojnie. Przymkneła oczy.

Hmm... Nie wygląda na "wolnego ducha". - stwierdził w myślach, ale nie skomentował tego.
- Hmm.. Na pewno? Ja nie mam nic do innych gangów, zwłaszcza do Templarsów. Huh, szkoda, że nie jestem szefem. Jeśli byłbym nim raczej starałbym się o sojusz z Templarsami. Przynajmniej na jakiś okres.

Podjechałem. Zostawiłem samochód nieopodal stawu. Podszedłem bliżej. Zobaczyłem Micos'a i jakiegoś faceta...

Podszedłem do siedzącej na ławce Demony.

- Mogę się przysiąść?

Ten człowiek był śmieszny. Chciał zepsuć całą zabawę. Uśmiechnąłem się w duszy i spojrzałem na dziewczynę siedzącą na ławce.
- Templarsi nie zgodziliby się na sojusz.
Dopiero po chwili zauważyłem szefa
- O fuck! - pomyślałem.

- Jasne, nie zabraniam - otworzyła oczy spogladajac na Fabiana -a propos,wraz z Kirą zostawiłam dla ciebie mały prezent, czeka w twoim garażu x3

- Rozumiem. - Usiadłem.

- Co dzisiaj w programie? - Powiedziałem do Demony wskazując wzrokiem na Micos'a i... tego kogoś.

Tu cię mam. - pomyślał, uśmiechając się w duszy.
- Jesteś z Templarsów, czyż nie? Widać to. Zwłaszcza po twoim ostatnim stwierdzeniu. Ja na razie nie chcę jednak walczyć. Na razie.

-Dzisiaj mam wolne, o ile nie doczepi sie do mnie pewien jegomość z kosą -podrapała się z zakłopotaniem po głowie -co do tych panów, to... nie znam -dodała ciszej

- Być może jestem, być może nie jestem. To już moja sprawa. Żegnam
Zszedłem z mola i zacząłem iść w stronę szefa.
- I jak ja to wyjaśnię?

Uśmiechnąłem się i zapaliłem papierosa.

- no i znowu palisz... rzuć ten nałóg, znajdź sobie żonę i zrób dzieci xp

Byłem już na tyle blisko, żeby usłyszeć słowa dziewczyny. Stanąłem przed nią i spojrzałem z kpiną na ustach
- A co?? Jesteś chętna? Bez urazy szefie.

Spojrzałem się na Demonę.

- Po co?... - Uśmiechnąłem się.

Spojrzałem na Micos'a.

- A pan do kogo?

- Do pana. Micos Sanchez. Nie poznajesz?
Spojrzałem na dziewczynę.
- Może być - pomyślałem.

- bo sie marnujesz xp
Spojrzała na Micosa
- bacz na słowa bo możesz stracić język

Szepnąłem do Micos'a.

- Może jeszcze zadzwoń po gliny?... - Uśmiechnąłem się.

Spojrzałem na Demonę.

- A tam...

- Hm... gdybyś nie była... przyjaciółką szefa to już dawno byś leżała pod wodą. - spojrzałem na Fabian. - No mówię przecież o hotelu. Cała obsługa od godziny się leni. Miałem przyjść po szefa.

Zerknął na Fabiana i Micosa. Wzruszył ramionami.
- Nawet nie wiem, jak w końcu ma na imię. - powiedział do siebie i parsknął śmiechem. Oparł się o barierkę przy stawie.

- mocny to ty mozesz być jedynie w gębie, zapewne jestes tak samo cienki jak twoje zabezpieczenia w mieszkaniu -syknęła

- Moje... co??!! Moje mieszkanie zostało wysadzone. Wiesz coś o tym?
Posłałem jej gniewne spojrzenie.