Melina Kreigena :afro:

Spojrzała na Demonę i na chłopaka, dźwignęła się na łokciach.
-Że niby miałabym oddać broń za nią? - zapytała, unosząc jedną brew.

- Nie chcę żebyś mi tyłek ratowała -odepchnęła go z siebie.
-Sama potrafię o siebie zadbać - i odebrała mu to co jej.

Owinęła się szczelnie kocem, jakoś nie specjalnie przejmując się faktem, że ta dwójka ciągle jeszcze się tłucze. Ziewnęła przeciągle, zakrywając dłonią usta.

- Moich zabawek nie ruszaj...
Schowała broń i usiadła jak gdyby nigdy nic na krześle. Założyła nogę na nogę, patrząc na chłopaka leżącego na ziemi.

*wstałem* -jeśli mnie nie będziesz ruszać to twoich zabawek też nie będę ruszać- *podchodzi teraz do dziewczyny na łóżku* -no oddaj już mój pistolet-

Spojrzała na chłopaku.
-Ja zabawek w odróżnieniu do ciebie nie oddaje - prychnęła, mrużąc powieki.

Przeczesała palcami włosy i spojrzała na sufit, nie słuchając co tam do niej mówił. Poczuła się znużona...z miłą chęcią wzięłaby ciepłą kąpiel.

[666 post \m/ Jeśli spodziewaliście się przybycia Szatana, czy wyrośnięcia mi rogów na głowie to muszę was rozczarować >D]

*włożył rękę pod koc i zjechał do pasa spodni i wziął broń*

Kiedy ten położył dłoń na jej pasku dziewczyna wbiła mu scyzoryk w rękę i odebrała broń z powrotem.
-Łapek nie umiesz pilnować? - mruknęła, wyciągając swój prezencik z jego dłoni i odsunęła się lekko na bok.

Podeszła do drzwi od łazienki i zaczęła się bawić zepsutym zamkiem. To o kąpieli mogła dziś zapomnieć. Kopnęła drzwi, które omal wypadły z zawiasów. Teraz było lepiej bo były przekrzywione. Oparła się o framugę i zaczęła gadać do siebie w ojczystym języku.

-umiem ale ktoś nie umie się zachowywać, no oddaj pistolecik ruchy a i dziękuję za prezent-

Przeciągnęła się leniwie, znów porządnie przykrywając kocem.
-Pistoletu nie dostaniesz -prychnęła.

-byłem gentelmenem teraz nie będę xDD- *zabrał kocyk i rzucił do Demony i powędrował drugą ręką po pistolecik*

Zdzieliła go dłonią po łapie.
-Trzymaj rączki przy sobie - mruknęła. Wyciągnęła zza paska obie bronie i włożyła pod bluzę. Spojrzała za kocem, mamrocząc coś pod nosem.

Uspokoiła się, koc wylądował na niej zakrywając od stóp do głowy.Ściągnęła go i spojrzała na nich.
- Czy on cię męczy? -sięgnęła po butelkę z wódka. Jeszcze coś było.

Spojrzała na dziewczynę.
-Robi się namolny- mruknęła, obrzucając chłopaka znużonym spojrzeniem.

Podeszła do niego i rozbiła butelkę na jego głowie.
- No i zmarnował się taki dobry trunek -powiedziała z wyrzutem.

-Aj! Nie tak brutalnie, szkoda procentów - burknęła, patrząc na nią z wyrzutem.

*poszedł spać*

- To ja idę do sklepu... po więcej,o! -mruknęła obwiązując się szalem.

-a pieniądze? - uniosła jedną brew.

- Weźmie się na krechę, albo zwędzi. Na jeden pies wychodzi.

Wzruszyła ramionami.
-Możesz mi lizaka przynieść - wyszczerzyła się.

- Rozmyśliłam się - wyszukała w szafie drugi koc i oklapła na wyro. Źle się czuła, już od samego popołudnia..a teraz jeszcze musiała sobie wypić. Przymknęła oczy starając się zignorować ból głowy.

Dziewczyna burknęła coś pod nosem, podnosząc się z łóżka, wzięła w dłonie koc, który zarzuciła na siebie i opadła na to samo miejsce co wcześniej, uginając nogi w kolanach. Stłumiła ziewnięcie.