Klub nocny

Przyszedł wolnym krokiem. Usiadł przy stoliku, zamówił piwo i czekał, aż przyjdzie ktoś ciekawy.

Zaparkowałem pod klubem, schowałem kluczyki i wszedłem do baru. Od razu zobaczyłem mężczyznę siedzącego przy stoliku. Podszedłem do lady, zamówiłem whisky i zacząłem o niego pytać barmana.

Zerknął na mężczyznę który wszedł do baru.
- Cholerny gliniarz. - pomyślał. Spojrzał na niego nieprzyjaźnie, bacznie obserwując.
- Zaraz... Czy to nie on strzelił Demonie w nogę?! - przeszło mu przez głowę i był jeszcze bardziej zdenerwowany.

Barman go nie znał. Wziął od niego swój drink i pomaszerowałem w stronę stolika mężczyzny
- Można? - spytałem, wskazując wolne miejsce.

Zmierzył Christiana wzrokiem. Dopiero teraz mógł go dokładnie obejrzeć. Wtedy, gdy widział go pierwszy raz, był zbyt zdenerwowany, by się na czymkolwiek skupić.
- Może przynajmniej czegoś się o nim dowiem. - pomyślał. - Hmm.. Może on myśli to samo. - dodał w myślach. Skinął lekko głową na "tak".

Usiadłem na krześle i postawiłem szklankę na stole.
- Tak więc... hm... nie wiem jak się nazywasz. Od tego chyba powinniśmy zacząć?

- Death. - odparł, popijając piwo. - Chociaż właściwie to tylko przydomek. A ty?

- Jestem Christian Month z głównego komisariatu policji. Przyszedłem spytać o jedną osobę. Szukam demony Crystal.

- Demona? Szuka pan jej? Przecież sam widziałem, jak pan ją zgarnął. Nie powinna być w więzieniu? - spytał całkiem szczerze, tak, że nie było widać jego prawdziwych uczuć.
- Idiota. Myśli, że dowie się tego ode mnie. - pomyślał.

- No właśnie... sęk w tym, że... uciekła z więzienia i za Chiny nie możemy jej znaleźć. Myśleliśmy, że ktoś może to wiedzieć. Co robił pan wczoraj koło godziny szesnastej??

- Uciekła z więzienia? Sama? I to z tymi ranami? - spojrzał na policjanta z niedowierzaniem.

- Nie. Ktoś jej niestety w tym pomógł. Niestety... twarzy nie możemy rozpoznać. Mężczyzna był w kominiarce.

- Hmm... Dziwne. Zazwyczaj takie osoby, ratujące przestępców z więzienia są zbyt głupi, aby pomyśleć o kominiarce i zagrożeń wynikających z niezakładania jej. Hmm.. Osobą na tyle mądrą mógłby być Kira, czyż nie? To ten, który, przy okazji, ukradł mój motor... - ostatnie zdanie dodał mrukliwie.

- Kira? No tak. W sumie... musiałbym do niego trafić, ale za grosz nie mogę go znaleźć. W każdym razie to byłby koniec moich służbowych pytań. Teraz te prywatne. Co cię sprowadza do miasta, Death?

- Prawdę mówiąc, szukam pracy. Tylko niczego nie mogę znaleźć. - odparł.

- Może chcesz pracować dla policji? No wiesz. Taka mała wtyczka. Tajniak. I tylko jedna zasada by cię obowiązywała. Nigdy nie wolno ci zdradzać dla kogo pracujesz i swoich pracodawców, czyli nas. Zgodziłbyś się?

- Policja..? Wtyczka..? Jakie byłoby wynagrodzenie, huh? I jakiego rodzaju "zadania" bym dostawał?

- Wynagrodzenie? Powiem, że spore, a zadania... hm... musiałbyś tylko dostawać się do gangów, wyciągać od nich informacje, kto jest kim i dla kogo oczywiście pracują. Normalna robota wtyczki.

- A ubezpieczenie? - spytał. Ta rozmowa już go rozśmieszała, powstrzymał się jednak przed wybuchnięciem gromkim śmiechem.

- Może jeszcze zakwaterowanie? Jeśli cię to śmieszy, możemy zakończyć teraz rozmowę i się pożegnać lub jeśli wolisz możemy przejść do konkretów i zawrzeć umowę.

- Hmm... Proszę pana, chyba nie myślał pan, że będę pracować dla policji, po tym co widziałem? - odparł beznamiętnie.

- To, co widziałeś było tylko popisem tego, co potrafi zdziałać zły humor. Nie byłem zbyt zadowolony tego dnia. Tym bardziej, kiedy stawia się jakaś małolata.

- To nie jest "jakaś małolata". - prychnął. - Jeśli oceniać by pana wiek po pańskim wyglądzie, ona byłaby zaledwie 4 lata młodsza od pana. To mała różnica.

- Dla policjanta duża. Cóż... widzę , ze ta rozmowa na nic się nie zda. Żegnam
Wypił drinka i odjechał.