Kapliczka

- O tak, zapewne ktoś zechce kalekę. Jestem taka seksowna z tym gipsem na nodze.
Jęknęła cicho gdy poczuła ból w nodze, w końcu mimo wielkiego wysiłku udało jej się podnieść.
- A ty wracaj do swojego opiekuna, małe dziewczynki nie powinny się pałętać same nocą. Jeszcze je jakiś zboczeniec napadnie i co wtedy.

-Znajdź mi najpierw opiekuna - mruknęła, kładąc się plecami na murku. Założyła ręce za głowę i ziewnęła przeciągle.

- No ja nim nie będę, sama stwierdziłaś że się nie nadaję
Zakpiła, przestępując kilka kroków. Czeka ją długa trasa powrotna.
- Zresztą, na pewno się jakiś chętny znajdzie
Mruknęła i upadła na ziemię potykając się o wystający korzeń.
-Jasna cholera
Warknęła zaciskając zęby z bólu.

Podniosła się z murku, kręcąc głową. Podlazła do niej, stając tuż nad dziewczyną i wyciągnęła w stronę Dem dłoń.
-To prędzej tobie przyda się opiekun, albo raczej niańka - zauważyła spokojnie, uśmiechając się pod nosem.

Przydałby jej się ktoś na kogo mogłaby w pełni liczyć. Spojrzała na nią i pochwyciła jej dłoń.
- Możliwe..
Mruknęła tylko w odpowiedzi.

Podciągnęła ją ostatkiem sił. O łe, ile ona ważyła! Skrzywiła się nieco, pozostawiając ten fakt bez komentarza i znów uśmiechnęła się spokojnie.
-Gdzie się wybierasz? - zapytała z ciekawością, przyglądając się jej uważnie.

- W sumie to... donikąd.
Wolała nadal pozostawić w tajemnicy fakt, że ma mieszkanie. Poprawiła na sobie płaszcz, prostując się dumnie.
-Zapewne starym zwyczajem wbije się do kogoś
Mrugnęła do niej.

-W takim bądź razie, odprowadzę cię kawałek - stwierdziła, powstrzymując się od cwanego uśmiechu. Dziewczyna przeciągnęła się leniwie i spojrzała na Dem nadzwyczaj spokojnie.

- Nie trzeba, poradzę sobie sama. A jak mnie ktoś zaatakuje zdzielę go kulą po głowie. Nie masz się co o mnie martwić.
Uśmiechnęła się bezczelnie.
- Zresztą od kiedy ty jesteś taka uprzejma,hm?
Przyjrzała jej się podejrzliwie.

-Ale ja się nie martwię o ciebie, tylko właśnie o tych łotrów co to czają się przeważnie za rogiem. No chodź. - zaśmiała się i kiwnęła nieco głową, wskazując żeby już ruszyła. Na jej wargach zagościł równie bezczelny uśmiech. Włożyła dłonie do kieszeni spodni.

- W takim razie biegnij przodem i ich uprzedź, że nadciągam... uzbrojona po zęby.
Chrząknęła rozglądając się im dłużej zwlekała tym coraz trudniej było jej ustać na nogach.

-Ciekawi mnie dlaczego się tak bronisz, ja tutaj łaskawie chcę ci towarzystwa dotrzymać a ty jeszcze marudzisz - burknęła, wkładając dłonie do kieszeni spodni i patrząc na nią z rozbawieniem.

- Ależ skądże, tylko racjonalnie myślę. Pewnie czegoś ode mnie oczekujesz, skoro chcesz mi towarzystwa dotrzymać.
Oparła się o kapliczkę plecami.

Wywróciła oczami.
-Nie oceniaj ludzi swoją miarą. Nie każdy robi wszystko ze względu na zyski - mruknęła, krzywiąc się nieco. Zmrużyła powieki.

- To najwidoczniej mam pecha trafiając tylko na takich osobników.
Mruknęła idąc przed siebie, po chwili zatrzymała się i spojrzała na nią.
- Jesteś pewna, że chcesz iść ze mną?

-Mhym, jakbym mogła zostawić cię w takim stanie- stwierdziła, ruszając za nią. Włożyła dłonie do kieszeni trzymając się z dwa kroki w tyle.

- Nie jestem pewna czy cię mile przywitają, ostatnio są lekko... nerwowi.
Rzuciła na odchodnym i pokierowała się w stronę willi.

Wywróciła oczami, idąc za nią. Ziewnęła, zakrywając dłonią usta i spojrzała jeszcze za siebie ze znudzeniem w ślepiach.