Cmentarz

- Rysowałam... - złożyła kartkę i schowała wszystko do torby.
- Zanim mi przerwano - chrząknęła

Przeprostowała nogi i położyła się na płycie grobowej, zakładając ręce za głowę.

-No, no. To ty rysować umiesz - prychnęła.

- Mam jeszcze parę ukrytych talentów -odpowiedziała i spojrzała na niebo.

-Taa - mruknęła, przeciągając się. Dźwignęła się na łokciach z braku innego zajęcia.
-Ja chyba też umiem rysować - stwierdziła po chwili namysłu i wyciągnęła z plecaka czarny notes i długopis.

- Narysuj mi coś - powiedziała się przeciągając.
- Muszę psy kupić - mruknęła po chwili namysłu

-Psa? - zapytała, zastanawiając się czy dobrze usłyszała. Po cholerę jej pies?
Dziewczyna zaczęła coś bazgrać, aż w końcu podała Demonie kartkę
, którą uprzednio wyrwała z notesu xDD

- Tak psa, najlepiej krwiożerczego... chciałabym napuścić na taką jedną osobę - zakpiła i zerknęła na kartkę, zastanawiając się co ten rysunek przedstawia.

Podrapała się po karku, zabierając kartkę. Spojrzała jeszcze na swoje dzieło i włożyła notes do plecaka.
-Może ratlerek? - zapytała, uśmiechając się doń szeroko.

- I do kompletu pudelek -podniosła się, rozglądając po cmentarzu.

-Pudel też może być - mruknęła, opadając ponownie na płytę. Ugięła nogi w kolanach, przenosząc wzrok na niebo.

Micos wrócił na cmentarz. Kwestia sentymentów. Czegoś, czego się wiecznie wstydził. Ale czemu nie miał odwiedzić starych znajomych? Templarsi, Fire Handzi, koledzy z życia przestępcy ulicznego. Sami znajomi. No i policjanci, których się pozbył sam lub z kolegami.

Spojrzała na ziemię wsadziwszy ręce do kieszeni. Przejechała butem, odsłaniając parę listków ukrytych pod śniegiem. Tyle, rzeczy musi jeszcze zrobić. Westchnęła cicho.

Dziewczyna zrzuciła ręką kilka zniczy, które opadły na ziemię i przysiadła po turecku na płycie.
Zmrużyła powieki, przyciągając do siebie plecak. No tak, wybrała sobie niesamowicie interesujące miejsce do przesiadywania. Burknęła coś pod nosem.

Przeczesała ręką włosy i oparła się o pomnik.
- Jakieś plany na dzisiejszą noc masz?

Łypnęła na nią kątem oka.
-Nie - odpowiedziała leniwie, wkładając dłonie do kieszeni kurtki.

Doszedł w końcu do nich. Oparł się o nagrobek i zapalił cygaro.
- Witam panie - odparł, wypuszczając dym z ust.

Zerknęła na chłopaka, krzywiąc się. No nie, znów on. Prychnęła w odpowiedzi.

Zerknęła na Micosa a w jej oku pojawił się dziwny błysk.
- Szukasz tu kogoś Sanchez? Bo jakoś nie wyobrażam sobie, aby to był twój wieczorny spacerek.

- A właśnie, że spaceruję, a że znów was tu spotykam, to już nie moja wina. No więc? Co w szerokim świecie?

Dziewczyna jako, że dziś kręciła się niesamowicie znów położyła się na plecy, zerkając w niebo. Uprzednio jednak, założyła kaptur bluzy na głowę, żeby to jej nie wiało aż tak bardzo.

- Hm, powiem tyle, żebyś uważał na swoją głowę -mruknęła patrząc na krzyż.

- CO? Coś się dzieje ciekawego w mieście?
Posłał jej szeroki, sztuczny uśmiech.
- A może pan władza się wkurzył i szuka guza?

- Chodziło mi raczej o zdrajców... - przypomniała sobie coś.
- Czas już na mnie - odeszła w stronę parku.

- Zdraj... Czerwin? Nie. To tępak - mruknął pod nosem.
Spojrzał na Rukię i wzruszając ramionami ruszył za Demoną.

Dziewczyna odprowadziła ich obojętnym wzrokiem,zakładając ręce za głowę.
Taki grób to całkiem przydatna rzecz, kiedyś sobie taki sprawi,o.

***
W końcu jednak podniosła się i ruszyła tą samą alejką co oni.