Apteka

Tanie leki i preparaty lecznicze.

Przyprowadziła Quima aż pod samą aptekę.
- No i jesteśmy na miejscu.. - puściła w końcu jego ramię.
- Zakupu za ciebie, dokonać chyba nie muszę - mruknęła

- Chyba. - Chrząknąłem.

Wszedłem do środka, kupiłem jakieś leki na ból głowy, do ssania na gardło, do obniżenia temperatury, na odporność itd.
Wyszedłem na zewnątrz, do Demony.
- Zdzierstwo. - Zmrużyłem oczy, byłem lekko podirytowany.
- Poza tym, chyba lepiej by było jakbym udał się do lekarza. - Zamyśliłem się.
- Ale teraz to już mi się nie chce. - Wbiłem wzrok w chodnik.

- Jak tam chcesz - ziewnęła, zasłaniając dłonią usta.

Podrapałem się po policzku.
Siateczkę z lekarstwami wsadziłem głęboko do kieszeni kurtki, dłonie zresztą też.
- No i... - wycharchałem z trudem - co teraz?... - Chrząknąłem lekko.
Mocniej nie miałem siły.

Dźgnęła go palcem w żebro.
- Leczyć się - powiedziała tonem nie znoszącym sprzeciwu.

wszedł do apteki zamyślony nie zauważył nawet stojącej Demony i jakiegoś obcego typa,

po jakiejś minucie wyszedł z apteki z dwoma firmowymi siatkami z logiem apteki,
już miał wsiąść do zaparkowanego samochodu, gdy rozpoznał Demonę,

- bry - powiedział do nich

- Nie zwracaj na niego uwagi -mruknęła do Quim'a
- To osiedlowy głupek... niegroźny - oparła się o ścianę.

jak tam sobie chcesz,
tylko kto już pare razy Cie mocno poturbował, gdy sama zaczynałaś a sam wyszedł raczej bez szwanku?

Czerwin - wyciągnął rękę do nieznajomego

[bo się nie stosowałeś do regulaminu]
- Ty chyba nie wiesz, co oznacza słowo mocno... do tego, ja nie uciekam z pola bitwy - Ponownie ziewnęła.

Mruknąłem dziwnie, i odwróciłem się od Cherwina plecami.

Tupnęła noga i spojrzała w niebo. Przygryzła wargę zamyśliwszy się.

- Chodźmy - kaszlnąłem - stąd. - Szepnąłem (szepnąłem, bo musiałem. Gardło.) do Demony.

Ruszyłem w jakimś dziwnym kierunku. Jak najdalej od tego człowieka.

Wsadziła ręce do kieszeni, nadepnęła na nogę Czerwina i poszła sobie za Quim'em pogwizdując.

rzucił kamieniem w Demone gdy odchodziła
celny rzut, prosto w głowe,

poprawiwszy sobie humor poszedł

Kazała się wysadzić tutaj, patrzyła jeszcze jak ciężarówka znika za zakrętem. Obróciła się na piecie i weszła do apteki. Potrzeba jej jakiś środków na ból głowy i najlepiej coś na uspokojenie. Zakupiła potrzebne rzeczy i usiadła na parapecie przed sklepem. Otworzyła pudełko i połknęła od razu dwie tabletki. Żałowała jedynie, że nie ma czym popić.

~~~
Podniosła się ociężale i ruszyła w głąb ulicy.