Sala Przesłuchań
2 posters
Strona 1 z 1
Re: Sala Przesłuchań
- Nic na mnie nie macie, więc po co ta cała szopka? - Poprawiłem się na krześle. Odruch bezwarunkowy.
- Jeśli chodzi Ci o dowody, to właśnie jesteśmy w trakcie dopinania spraw na ostatni guzik. A jeśli chodzi o postawę moralną, to możemy zamknąć Cię na pięćset lat. - Uderzył pięścią w stół, ale po jego głosie poznałem, że była to udawana złość. Uśmiechnąłem się do niego lekko.
- Mogę zapalić? - Sięgnąłem dłonią do kieszonki marynarki po papierosa, ale jego gniewny matczyny wzrok mówiący "Wywal to gówno" odwiódł mnie od tego pomysłu. - Nieważne. - Zmieniłem pozycję, oparłem się teraz łokciami o coś co przypominało stół, blat.
Spojrzałem się na niego pytająco.
Czekałem aż przejmie inicjatywę.
Nie mam co się łudzić, ten chłopaczek nie ma nic.
Uśmiechnąłem się lekko sam do siebie.
- Jeśli chodzi Ci o dowody, to właśnie jesteśmy w trakcie dopinania spraw na ostatni guzik. A jeśli chodzi o postawę moralną, to możemy zamknąć Cię na pięćset lat. - Uderzył pięścią w stół, ale po jego głosie poznałem, że była to udawana złość. Uśmiechnąłem się do niego lekko.
- Mogę zapalić? - Sięgnąłem dłonią do kieszonki marynarki po papierosa, ale jego gniewny matczyny wzrok mówiący "Wywal to gówno" odwiódł mnie od tego pomysłu. - Nieważne. - Zmieniłem pozycję, oparłem się teraz łokciami o coś co przypominało stół, blat.
Spojrzałem się na niego pytająco.
Czekałem aż przejmie inicjatywę.
Nie mam co się łudzić, ten chłopaczek nie ma nic.
Uśmiechnąłem się lekko sam do siebie.
Fabian McCarthy- Boss mafii
- Liczba postów : 172
Age : 48
Skąd : Glasgow, Szkocja.
Registration date : 11/01/2009
Karta postaci
Ekwipunek:
Wiek: 36
Życie:
(100/100)
Re: Sala Przesłuchań
- Nieważne. - I bardzo dobrze. Nie będziesz palił przy mnie tego gówna. I tak już jesteś po pas w gównie.
Oparł się o blat, najwyraźniej czuł się bardzo pewnie. Tym bardziej mi się to podobało.
Założyłem rękę na rękę.
W tym momencie chciałbym wyrazić wiele tego, co akurat przemyśliwałem, ale za dużo czasu by to zajęło.
Przejdźmy do sedna, panie McCarthy. A sedno tej sprawy jest bardzo rozczarowujące dla pana.
- Pan McAfee miał nam wiele do powiedzenia. - I to nagle pojawiające się przerażenie w jego oczach. Mimo iż od razu nad tym zapanował, ten ułamek sekundy, ten moment przerażenia, paniki, zostanie mi na zawsze w pamięci. Uśmiechnąłem się do siebie, w duchu.
- Mieliśmy dużo szczęścia. Na początku myśleliśmy, że to jeden z naszych wypalił, ale to nie miałoby żadnego sensu. Okazało się, że dany nabój idealnie pokrywa się z nabojami z pańskiego pistoletu. - Twojego zasranego pistoletu, "panie". Jak można popełnić tak idiotyczny błąd?
W sumie jednak rozumiem. To była chwila.
Jebany egoista. Nigdy nie zrozumiem "ludzi" takich jak on.
Dobrze, że dobro zawsze zwycięża.
- Znaleźliśmy parę śladów, i mamy parę dowodów. Byłeś wtedy w porcie. Próbowałeś przejąć tę "przeklętą" heroinę jak ochrzcili ją Chińczycy. - Wykonałem gwałtowny krótki ruch przy moim ciele prawą ręką z zaciśniętą pięścią. Chciałbym przy tym krzyknąć - TAK! EUREKA! UDAŁO SIĘ! Ale ograniczyłem się do tego "zwycięskiego" pełnego euforii ruchu.
Uśmiechnąłem się. - A potem, widząc, że wszystko się pierdoli, uciekłeś. Przy okazji próbując zabić jednego ze swoich ludzi. Niezbyt honorowo, niezbyt.
Oparł się o blat, najwyraźniej czuł się bardzo pewnie. Tym bardziej mi się to podobało.
Założyłem rękę na rękę.
W tym momencie chciałbym wyrazić wiele tego, co akurat przemyśliwałem, ale za dużo czasu by to zajęło.
Przejdźmy do sedna, panie McCarthy. A sedno tej sprawy jest bardzo rozczarowujące dla pana.
- Pan McAfee miał nam wiele do powiedzenia. - I to nagle pojawiające się przerażenie w jego oczach. Mimo iż od razu nad tym zapanował, ten ułamek sekundy, ten moment przerażenia, paniki, zostanie mi na zawsze w pamięci. Uśmiechnąłem się do siebie, w duchu.
- Mieliśmy dużo szczęścia. Na początku myśleliśmy, że to jeden z naszych wypalił, ale to nie miałoby żadnego sensu. Okazało się, że dany nabój idealnie pokrywa się z nabojami z pańskiego pistoletu. - Twojego zasranego pistoletu, "panie". Jak można popełnić tak idiotyczny błąd?
W sumie jednak rozumiem. To była chwila.
Jebany egoista. Nigdy nie zrozumiem "ludzi" takich jak on.
Dobrze, że dobro zawsze zwycięża.
- Znaleźliśmy parę śladów, i mamy parę dowodów. Byłeś wtedy w porcie. Próbowałeś przejąć tę "przeklętą" heroinę jak ochrzcili ją Chińczycy. - Wykonałem gwałtowny krótki ruch przy moim ciele prawą ręką z zaciśniętą pięścią. Chciałbym przy tym krzyknąć - TAK! EUREKA! UDAŁO SIĘ! Ale ograniczyłem się do tego "zwycięskiego" pełnego euforii ruchu.
Uśmiechnąłem się. - A potem, widząc, że wszystko się pierdoli, uciekłeś. Przy okazji próbując zabić jednego ze swoich ludzi. Niezbyt honorowo, niezbyt.
Alexander van Rene- Zastępca głównodowodzącego
- Liczba postów : 86
Age : 42
Registration date : 31/12/2007
Karta postaci
Ekwipunek:
Wiek: 28
Życie:
(100/100)
Re: Sala Przesłuchań
- Niezbyt honorowo, niezbyt. - W tym momencie przeżyłem szok myślowy. Czy jakkolwiek można byłoby to nazwać. Tysiące myśli wymieniających się na jedną. To koniec.
- Patrick żyje? - Spuściłem wzrok. Jebany Quim miał rację. Zacisnąłem pięści. Alex musiał to zauważyć, uśmiechnął się zwycięsko, z pewną pogardą, dumą.
Teraz to on był lepszy. Teraz on wygrał. Ale to nie jest koniec.
Jebany Alexander, jebany Quim, jebany Patrick.
Przełknąłem ślinę.
- Wyciągnęliśmy od niego wystarczająco dużo. Teraz jest w sztucznej śpiączce. Musieliśmy go ustabilizować. Twój proces rozpocznie się jak Patrick dojdzie do zdrowia. Jesteś udupiony, panie Fabianie. Pożegnaj się z bliskimi. - Ha Ha. Śmieszne. No po prostu boki zrywać.
Zerwało mu się na żarty.
Zapaliła się żarówka nad głową.
- Mimo wszystko mam prawo do adwokata.
Nie mógł mi odebrać moich, wątpliwych ale jednak, praw.
Wstał i wyszedł z pokoju, aby kontrolować mnie zza weneckiej szyby.
Wziąłem stacjonarny telefon do ręki, wytężyłem umysł i wykonałem telefon.
Trudno jest spamiętać numery, jeśli jest ich cała masa, a nie ćwiczysz pamięci, bo po co Ci ona, kiedy masz w komórce książkę z kontaktami.
Ale komórki nie miałem.
- Patrick żyje? - Spuściłem wzrok. Jebany Quim miał rację. Zacisnąłem pięści. Alex musiał to zauważyć, uśmiechnął się zwycięsko, z pewną pogardą, dumą.
Teraz to on był lepszy. Teraz on wygrał. Ale to nie jest koniec.
Jebany Alexander, jebany Quim, jebany Patrick.
Przełknąłem ślinę.
- Wyciągnęliśmy od niego wystarczająco dużo. Teraz jest w sztucznej śpiączce. Musieliśmy go ustabilizować. Twój proces rozpocznie się jak Patrick dojdzie do zdrowia. Jesteś udupiony, panie Fabianie. Pożegnaj się z bliskimi. - Ha Ha. Śmieszne. No po prostu boki zrywać.
Zerwało mu się na żarty.
Zapaliła się żarówka nad głową.
- Mimo wszystko mam prawo do adwokata.
Nie mógł mi odebrać moich, wątpliwych ale jednak, praw.
Wstał i wyszedł z pokoju, aby kontrolować mnie zza weneckiej szyby.
Wziąłem stacjonarny telefon do ręki, wytężyłem umysł i wykonałem telefon.
Trudno jest spamiętać numery, jeśli jest ich cała masa, a nie ćwiczysz pamięci, bo po co Ci ona, kiedy masz w komórce książkę z kontaktami.
Ale komórki nie miałem.
Fabian McCarthy- Boss mafii
- Liczba postów : 172
Age : 48
Skąd : Glasgow, Szkocja.
Registration date : 11/01/2009
Karta postaci
Ekwipunek:
Wiek: 36
Życie:
(100/100)
Re: Sala Przesłuchań
Miał rację. Na razie nie mamy podstaw do przetrzymywania go tutaj. A to co wyciągnęliśmy z pana McAfee to było nic. Cholera.
Podstawę w sumie mam. Ale dobry adwokat wybroniłby każdego diabła. Wpłacą kaucję. Ktoś taki jak on mógłby wpłacić kaucję za każdego mordercę świata i nadal miałby kasy jak lodu.
To jest chory świat.
Ale to nie jest moment na takie przemyślenia.
Gdzie jest ten cholerny Otto. Albo ten... jak mu tam. Nawet nie pamiętam jak się nazywa mój przełożony.
Chory świat.
Podstawę w sumie mam. Ale dobry adwokat wybroniłby każdego diabła. Wpłacą kaucję. Ktoś taki jak on mógłby wpłacić kaucję za każdego mordercę świata i nadal miałby kasy jak lodu.
To jest chory świat.
Ale to nie jest moment na takie przemyślenia.
Gdzie jest ten cholerny Otto. Albo ten... jak mu tam. Nawet nie pamiętam jak się nazywa mój przełożony.
Chory świat.
Alexander van Rene- Zastępca głównodowodzącego
- Liczba postów : 86
Age : 42
Registration date : 31/12/2007
Karta postaci
Ekwipunek:
Wiek: 28
Życie:
(100/100)
Re: Sala Przesłuchań
Zgodnie z moimi przewidzeniami.
Posiedziałem chwilę tutaj i zostałem wypuszczony. Mój adwokat zadzwonił już do wszystkich, do których musiał. Błyskawicznie wpłacona kaucja.
Teraz jedynie trzeba się jakoś zorganizować.
Przy samym wyjściu dopadł mnie Alex.
Posiedziałem chwilę tutaj i zostałem wypuszczony. Mój adwokat zadzwonił już do wszystkich, do których musiał. Błyskawicznie wpłacona kaucja.
Teraz jedynie trzeba się jakoś zorganizować.
Przy samym wyjściu dopadł mnie Alex.
Fabian McCarthy- Boss mafii
- Liczba postów : 172
Age : 48
Skąd : Glasgow, Szkocja.
Registration date : 11/01/2009
Karta postaci
Ekwipunek:
Wiek: 36
Życie:
(100/100)
Re: Sala Przesłuchań
Chory świat.
Podbiegłem do Fabiana.
- Kto Ci tam jeszcze pomagał, panie McCarthy? - Zbył mnie spojrzeniem i nikczemnym uśmiechem. Wyszedł.
Chory świat.
Podbiegłem do Fabiana.
- Kto Ci tam jeszcze pomagał, panie McCarthy? - Zbył mnie spojrzeniem i nikczemnym uśmiechem. Wyszedł.
Chory świat.
Alexander van Rene- Zastępca głównodowodzącego
- Liczba postów : 86
Age : 42
Registration date : 31/12/2007
Karta postaci
Ekwipunek:
Wiek: 28
Życie:
(100/100)
Strona 1 z 1
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|