Kawiarnia

Rukia pchnęła dłonią szklane drzwi i przekroczyła próg kawiarni. Rozejrzała się znużonym wzrokiem po wszystkich stolikach. Ah jest jeden pod oknem. Ruszyła w jego stronę, rzucając na krzesło plecak. Padła niezbyt delikatnie obok niego i machnęła bladą dłonią w poszukiwaniu jakieś kelnerki. Z ciemnego plecaka wyciągnęła czarny notes i otworzyła go na ostatniej stronie, odwracając do góry nogami. Sięgnęła również po długopis i wykreśliła jedno nazwisko.

Uśmiechnął się w odpowiedzi.
- Huh, chętnie, jednak nie było to raczej w mojej mocy.

- Wystarczyło rzucić hasłem, zabieram was na Hawaje i nie byłoby żadnego sprzeciwu - oparła się wygodnie o krzesło.

Kiedy jakaś niewinnie uśmiechająca się blondynka podeszła do stołu, Rukia zamówiła gorącą czekoladę. Założyła nogę na nogę i przygryzła długopis wpatrując się w całą listę zagranicznych nazwisk.
Gabriel? A to ciekawe.

- O takiej możliwości, akurat, nie pomyślałem. Zresztą musiałem jeszcze.. 'popracować', huh.

Odsunęła krzesło.
- Mhm, na mnie już pora, do zobaczenia. Później się może jakaś ciekawa robota znajdzie. -mrugnęła do niego i wyszła.

Zamknęła notatnik krzywiąc się nieznacznie.
Machnęła pod stołem nogą, przyciągając do siebie filiżankę z gorącą czekoladą, którą jeszcze przed momentem dostała. Wbiła w parujący napój zamyślony wzrok.

Uśmiechnął się nieznacznie.
- Cześć. - mruknął jeszcze za nią.

Westchnęła w duchu znów otwierając notatnik. I znów ta sama strona, tyle, że już nie do góry nogami. Zapisała coś na skrawku kartki, który po chwili wyrwała. Długopis i czarny notes znów wylądowały w plecaku. Dziewczyna podciągnęła jedno kolano pod brodę, opierając podeszwę żółtego trampka na krześle i wbiła wzrok za okno, przyglądając się ulicy bez większego zainteresowania.

***

Upiła łyk czekolady i podniosła się z krzesła. Złapała w dłoń plecak i wyszła cichaczem, ajć i znów zapomniała zapłacić.

Wszedł do kawiarni i usiadł przy oknie, zamawiając sobie filiżankę kawy na dobry koniec dnia. Nie było przecież dziś tak źle, poza wypadkiem w parku.

***

W końcu wstał i wyszedł stamtąd, kierując się w stronę domu.

Chistian Month zawitał do kawiarni po raz wtóry, zamawiając sobie kostkę hiszpańską i mocną kawę z mlekiem. Miał ochotę na dobrego kopa energii przed nocną robotą.

wszedł do kawiarni rozglądając sie na wszystkie strony,
spostrzegł policjanta i dosiadł sie do niego

witam pana kapitana - powiedziałz drwiącym uśmieszkiem

- Ożesz kurna mać, czego?! - spytał nad swojej kolejnej.... tym razem herbaty. Jedna kawa i dalej po herbacie. - Dobra. Nie. Inaczej. Czego sobie pan życzy?

noo! - uśmiechnął się,
Action Man pokazuje swoją twarz - tak trzymaj kolego,

*podzsedł kelner zapytać sie czy nie chce czegoś zamówić*

poprosze wodę, i coś do jedzenia,
kanapke na przykład.

nic, porozmawiać... - odrzekł gdy kelner odszedł

- Ekhem... czekaj. Jak pogadać? Pogadać? Jezu! Świat schodzi na psy. A ty nie masz powiązań z Micosem i... Demoną?

Rukia wpadła do środka z wyraźnym grymasem na ustach. Cisnęła swetrem Micosa w kosz przy drzwiach i opadła na jedno z krzeseł. Machnęła dłonią, zerkając na rozleniwionego kelnera.
-No chodź pulpecie - sapnęła pod nosem.

Nie, nie wiem, nie znam - powtórzył leniwie - słuchaj coś Ty za jeden
widząc po reakcji tej laski, i tego typa w samochodzie to raczej guru tutaj nie jesteś

*kelner przyniósł stos kanapek na talerzu i karafkę z wodą*
*czekając chwile na napiwek widząc, że nic to nie da odszedł mrucząc coś pod nosem*

mmm ser i polędwica - powiedział zajadając sie kanapką

Kiedy w końcu kelner łaskawie przywlókł się do stolika, który zajmowała Rukia, dziewczyna zamówiła u niego mocną kawę bez cukru i odgoniła go machnięciem dłoni. Opadła łokcie na blacie stołu i schowała twarz w dłonie, przemęczona.

czekając na odpowiedź gliny Czerwin rozglądał się po kawiarni i dostrzegł dziewczyne,
czy to aby nie ta niunia którą widział w sypialni Micosa?
zmarszczył brwi, hmmm robi sie intteresująco - pomyślał

- Ja? Ja jestem tylko - I wtedy zauważył Rukię. - głównodowodzącym miejscowej policji!!!
Krzyczał tak głośno, by wszscy usłyszeli.

aha, największy pies w mieście - zaśmiał sie - no no jest czym sie chwalić - podniósł głos, aby również wszyscy go słyszeli.

cóż panie Ja Se Tu Dowodze... ,
nie wyglądasz w najlepszej kondycji ani humorze...

- W humorze to nie jestem. Wróciłem dopiero co ze szpitala. No i nie mam domu.

sięgając po szklanke z wodą powiedział - hmmm,
psy zwykle są bezpańskie,
a co Ci sie stało?
ma to jakiś związek z tym typem z FH, i tą Dimoną Damoną? no jak jej tam...

- FH? Jezu?! To on ma coś wspólnego z FH? Pierwsze słyszę. Wiesz.... nie lubię go, ale nie aż tak!!

Dziewczyna zerknęła na pana policjanta i zaśmiała się pod nosem pogardliwie.Ah, to ten co to się sam w brzuch postrzelił. Posłała mu pełen pogardy, milusi uśmiech i przyciągnęła do siebie filiżankę, którą przed momentem postawił przed dziewczyną kelner.