Pub

Pub GSE. Nasz główny ośrodek, tutaj najczęściej się spotykamy.

Idąc ulicą, zauważyła neonowy napis zachęcający do wejścia. W sumie czemu nie, dawno w takim miejscu nie była. Otworzyła drzwi z hukiem i zajęła miejsce na kanapie.

Zerknęła na mężczyznę
- Coś mocnego - splotła ręce za głową.

barman się uśmiechnął pod nosem i wrócił na swoje miejsce, by zrobić jej drinka,

- z lodem? wydarł się

Boshe co za obsługa, ona nie będzie się wydzierała przez pół pubu. Kiedy patrzył przytaknęła po prostu głową.

Upiła łyk, kładąc rękę na oparcie kanapy. Rozglądała się po pomieszczeniu chcąc wyłapać jakąś ciekawą osobistość.

- Jak będę coś chciała, to powiem -burknęła. Przymknęła powieki, same pasztety tutaj są.

Zmierzyła gościa wzrokiem. A ten tu teraz czego szuka, szczęścia? O nie, kanapa jest cała jej.
- Won - jedno słowo i stało się wszystko jasne. Dopiła drinka.

*koleś napluł jej do szklanki, uśmiechnął się bezczelnie
grzeczniej suko, bo ci sie krzywda stanie -odrzekł*

**

ochroniarz zauważył całą sytuacje podszedł i na kopach wyprowadził natrętnego gościa łamiąc mu przy okazji żebro
uuups....

I tak szklanka była pusta więc zignorowała to. Chociaż gdyby ochroniarz się nim nie zajął, a dalej by sie naprzykrzał to osobiście połamałaby mu kilka kości. Przeciągnęła się omiatając wzrokiem po raz kolejny salę.
Nudno, nudno, nudno. Stłumiła ziewnięcie. Pstryknęła palcem przewracając szklankę na stół, ta się poturlała i spadła na ziemię rozbijając się.

No rany, czy w każdym miejscu musi być jakaś pusta skorupa z wielkim biustem? Przewróciła oczami.
Usłyszawszy głos barmana, zamówiła jeszcze wino.
Jak szaleć to szaleć. Potem się będzie martwić tym, jak trafić do domu.

Pstryknęła palcami.
- To skandal, przynosić rachunek jak ja jeszcze nie mam zamiaru wychodzić!
Burknęła oburzona.

- I tak możesz zapomnieć o napiwku -mruknęła do siebie, jeżdżąc opuszkiem palca po szklance. Wypiła kolejnego drinka i rozłożyła się wygodnie na kanapie, kładąc nogi na stole. Zerknęła na wino. Zawsze miała słabą głowę do trunków, a samemu to się jeszcze ogrzej pije. Chrząknęła i przypomniała sobie o Quim'ie. Czyż nie miał iść z nią? Ach no tak, przecież jest chory, więc pewnie w domu siedzi. Chociaż nie pamięta kiedy go z oczu straciła. Przymknęła oczy widząc, że zaczyna jej się obraz rozdwajać.

[To sobie poczekam, nie spieszy mi się.]

Splotła ręce z tyłu głowy i spojrzała na sufit wsłuchując się w muzykę.

*leciala jakas spokojna muzyka z lat 80, z pieknym zenskim wokalem, ludzi znowu zaczelo przybywac,
podszedl Barman postawil kolejnego drinka - na koszt firmy - powiedzial - i odszedl

Przygryzła wargi słysząc starą muzykę. Nie odpowiadała jej. Spojrzała na drinka. Cóż za hojność, blah!