Sypialnia

Przyczłapała się zmęczona do domu, wzięła długą i relaksującą kąpiel. Tego jej w sumie było trzeba. W samej bieliźnie i długim podkoszulku podreptała do swojej sypialni. Padła na łóżko, zmęczona. Od razu przysnęła.

~~~~

Wstała, umyła się, ubrała i wyszła z mieszkania.

Wróciła do mieszkania, umyła się, zaparzyła sobie herbatę i usiadła na łóżku przeglądając ważne papiery. Zachłysnęła się napojem kiedy przeczytała kto nowy dołączył do gangu, a raczej stary znajomy.
- Cholera -mruknęła pokasłując.
- I oczywiście nie zostawił żadnego numeru by się można było z nim skontaktować. I jak tu z takim pracować?!
Przyrzekła sobie, że jak kiedyś go spotka to wbije mu kilka zasad do głowy. Sprawdziła jeszcze osobiście bilans wydatków i dochodów, skrzywiła się. Schowała papiery do szafki nocnej, uprzednio wyciągając notes. Zapisała sobie kilka ważnych numerów w swoim nowym nabytku i odłożyła notes na miejsce, przykrywając gazetą. Dopiła herbatę i położyła się na łóżku wpatrując w sufit i rozmyślając nad jutrzejszym dniem.

~~~
Nawet nie zauważyła kiedy zasnęła, obudził ją budzik w telefonie. Zwlekła się z wyra, umyła i ubrała. Sprawdziła jeszcze magazynek, zapakowała potrzebne rzeczy do torby. Po drodze zahaczyła o kuchnię, skąd wzięła paczkę krakersów na drogę. Opuściła mieszkanie.

Idąc tutaj zastanawiała się, dlaczego jej dom jest tak daleko od miasta. Długi spacer jej dzisiaj nie odpowiadał. Weszła do mieszkania zamykając drzwi, poświęciła chwilę uwagi swoim psom. A nawet zezwoliła im dzisiaj spać w jej sypialni. Przyda jej się towarzystwo. Zdołała się umyć i położyła od razu na łózko, ledwo przykryła się kołdra a już po chwili zasnęła.

Obudziła się i spojrzała na zegarek. Rany to już tak późno? Cały dzień w plecy. Mruknęła coś jeszcze pod nosem, ubrała się, wzięła z gabinetu jakieś papiery upychając do torby i pośpiesznie opuściła to miejsce.

Wpadła do pomieszczenia niczym burza, spod łóżka wyciągnęła torbę i spakowała najpotrzebniejsze rzeczy. Musi odwiedzić paru starych znajomych. Rozejrzała się po pomieszczeniu, czy aby na pewno wszystko wzięła. Stwierdziwszy, że tak zarzuciła torbę na ramię i pokierowała się do wyjścia. Przystanęła przy drzwiach.
Zadzwoniła jeszcze do Quim'a, jako że nie odbierał zostawiła mu wiadomość aby przejął dowodzenie dopóki nie wróci.
Nasunęła czapkę bardziej na oczy i opóściła to miejsce.

Po umyciu się i znalezieniu jakimś cudem nowej pary długich bokserek, w sumie mogących służyć jako dół od piżamy, wyszedłem z łazienki. Oparłem się o drzwi szafy, które nagle otworzyły się. Upadłem na podłogę i syknąłem cichutko z bólu.
- Jasna cholera, no. - Pomasowałem sobie szybko lewe ramię.
Po chwili zrozumiałem, że znalazłem się w sypialni.
Zrobiłem głupią minę, wstałem i położyłem się na łóżku. Przykryłem się kołdrą.

Wyszła z łazienki czyściutka i pachnąca. Zauważyła, że drzwi szafy są rozchylone, o ile ja pamięć nie myliła to zawsze je zamykała. Weszła przez nie i to co zobaczyła zadziwiło ją. Podeszła bliżej i oparła ręce na swoich biodrach.
- No ładnie, tak się powalił, że zajął całe moje łóżko.

Ledwo ledwo słysząc coś w oddali, moja podświadomość zareagowała i przesunąłem się na kraniec łóżka, leżac na boku, twarzą skierowaną ku środkowi łóżka.

Podrapała się ręką po głowie. Weszła do łóżka, położyła się odwrócona do niego plecami i zakryła się kołdrą po sam czubek głowy.

Otworzyłem oczy, lekko przesunąłem się ku przodowi i w niepełny sposób objąłem Demonę.
Zamknąłem oczy, uśmiechnąłem się lekko i zasnąłem.

Zsunęła kołdrę z głowy, w pierwszym odruchu chciała zdzielić go poduszką ale darowała sobie. Nawet to było na pewien sposób przyjemne, czuć bliskość drugiej osoby. Usnęła.

Wstałem, popatrzyłem chwilę na Demonę, umyłem się, ubrałem i wyszedłem.

Obudziła się i przekręciła na drugi bok. Nie ma go, no jak to ma w swoim zwyczaju znika bez pożegnania. Podniosła się przeciągając, umyła się ubrała, zjadła jakieś tam śniadanie i wyszła.

Rozejrzałem się. Cholernie bolała mnie głowa. Oparłem swoją laskę o ścianę. Usiadłem na łóżku, nagle opadłem bezwładnie.
Westchnąłem.

Wstałem. Rozejrzałem się ponuro, przejechałem dłonią po włosach. Przesadziłem wczoraj trochę... z tym... Nagle poczułem impuls w środku czaszki, nerw. Syknąłem.
Wstałem powoli, starając się utrzymać równowagę. Zakręciło mi się w głowie, oparłem się o ścianę. Poszedłem do łazienki. Z zainteresowaniem patrzyłem na miliardy rzeczy rozrzuconych tam. Podrapałem się po lewym ramieniu. Wziąłem swoje... rzeczy... wyrzuciłem je z wanny. Napuściłem wody i wszedłem. Nie przejmowałem się tym, czy łazienka jest zamknięta czy nie. Drzwi były otwarte na ościerz, te domowe pewnie też. Wyszedłem z wanny, ubrałem się, zszedłem na dół.