Bar

Podeszła do małego stolika pod oknem,rozgladając się podejrzliwie po wnętrzu. Usiadła i przywołała chudą kelnerkę (?) ruchem ręki.

- To jest...
Spojrzałem na mężczyznę.
- Jak ty w ogóle masz na imię?

Parsknęła śmiechem.
- Potrzebuję towaru, to chyba jasne - odezwała się, rozglądając się wokół - Powiesz mi, gdzie go znajdę? - dodała niecierpliwie.

- Ale towar, czy Kirę? - spytałem trochę zaskoczony jej odpowiedzią.

- Hmh? Ja? Death.

- Fajnie wiedzieć - rzuciłem i upiłem łyk piwa. - Czekaj!! Od kiedy to można tak się nazywać.

-Przynieś mi kawę - powiedziała do kelnerki cicho.
-Nalezy się 3,50 - odpowiedziała szorstko. Laura westchnęła.
-Od kiedy to bierze się pieniądze z góry? Zapłacę, jak przyniesiesz kawę - kelnerka spojrzała na nią jak na karalucha i odeszła z nadąsaną miną.

Spojrzałem na przybyłą przez kufel.
- No no. Coraz to więcej węży w tym barze - pomyślałem.

Pochwyciła spojrzenie nieznajomego mężczyzny. Spojrzała na niego z ukosa i zerknęła na jego towarzyszy. Pojawiła się kelnerka, niosąc kawę w brudnej filiżance.

- Od kiedy? Od zawsze. - odparł.

- Będzie zadyma - pomyślałem widząc poziom czystości filiżanki

Laura spojrzała na filiżankę.
-Dlaczego jest brudna ? -spytała spokojnie.
Kelnerka wzruszyła ramionami.
-Bo tak - Laura kiwnęła głową. Wyjęła z kieszeni 3,50 i rzuciła kelnerce,która schowała pieniądze do małej saszetki na pasku i odwróciła się do sąsiedniego stolika,aby przyjąć zamówienie. Laura bezszelestnie rozsunęła saszetkę i wyciągnęła swoje pieniądze. Kelnerka nie zauważyła niczego.
-To za brudną filiżankę - szepnęła do siebie.

Przyszła z kataną w ręce, rzuciła spojrzenie na bar, siadając na krześle.

Widziałem CAŁE zdarzenie i nie powiem, żeby mnie to nie zaciekawiło. Piłem powoli swoje piwo.
- Czy Death nie oznacza... hm... śmierć?? - spytałem mężczyznę.

Ziewnęła wyciągając ściereczkę. Zaczęła czyścić katanę, bez jakiegokolwiek innego zajęcia.

- No cóż... Owszem. W sumie... Owszem.

- Kirę - odpowiedziałam znudzona - Oczekiwałam intuicji a nie oczywistych pytań - dodałam, patrząc na zegarek - Jeszcze się zobaczymy panie... - urwała nie znając jego imienia - No, nie ważne. I tak się zobaczymy - coś na kształt uśmiechu.
Wyszła.
/nmm/ a wcześniej to komputer nawalił;P/

Spojrzałem na dziewczynę z kataną.
- Od kiedy to tak można??

Prychnęła coś pod nosem, widząc patrzącego się na nią Micosa. Schowała katanę, po czym zaczęła bawić się ściereczką.

Wstałem, zapłaciłem i rękoma w kieszeni opuściłem lokal.

Piła z niesmakiem gorzką kawę i obserwowała kilkoro dziwnych ludzi przy stolikach, w tym jednego z łańcuchem na szyi, i jedną ze śmieszną ścierką w dłoni.

Wstała i pokierowała się do wyjścia, 'przypadkowo' wpadając na krzesło Laury. Los chciał, że kawa wylała jej się na bluzkę.
- Oh..Przepraszam.
Prychnęła, uśmiechnęła się ironicznie i opuściła bar.

Wstała,zła jak osa. Przez chwilę chciała pobiec za blond małpą i rozszarpać ją na strzępy.Sięgnęła po chusteczkę i wytarła ostrożnie plamę, która na szczście była nieduża i w mało widocznym miejscu. Wyszła, przysięgając sobie,że już nie wróci do tego cholernego baru.

Uśmiechnął się sam do siebie.
- Nareszcie... Nikogo nie ma. - szepnął do siebie. Dziwnym trafem, nikogo, nawet stałych bywalców, nie było. Death wyszedł spokojnie, z rękoma w kieszeni, po czym odszedł załatwić swoje sprawy.

Weszła do środka zamawiając duże piwo. Usiadła na stoliku, położyła kartke i dłupis na stole czekając na swój "napój".

Jeśli mam to cholestwo skończyć to musze sie schlać i to porządnie.

Mruknęła coś pod nosem, nerwowo stukając palcami w stół.