Plaża

No nie, jak on śmiał! Rozczochrana i w dodatku zła, rozmasowywała obolałą szyję. Potarła rękawem płaszcza policzek, jakby chciała zmazać to co zrobił.
-Błe... - skrzywiła się podnosząc. Doprowadziła się jako tako do porządku, przerzuciła torbę przez ramię i opuściła to miejsce, mamrocząc pod nosem. Następnym razem jak go spotka poczęstuje go prądem.

[powodzenia ]
wziął plecak i pojechał do domu

Dziewczyna szła brzegiem, wymachując plecakiem. Oblizała popękane wargi i przysiadła na piachu, podciągając kolana pod brodę.

Przyszła z kapturem na głowie, dłońmi w kieszeniach, klnąc coś pod nosem.

Przyjechał ponownie na plażę, swoim nowym samochodem. Miał wielką ochotę odetchnąć chłodnym, morskim powietrzem. W oddali ujrzał samotną postać, do której zaczął się powoli zbliżać. Był ciekaw, kogo tym razem znów przywiało.

Obróciła się, słysząc skrzypiący śnieg. Jej usta utworzyły coś w stylu kpiącego uśmieszku, kiedy to zobaczyła, kto zbliża się w jej stronę.

Dziewczyna słysząc warkot samochodu, odwróciła w tamtą stronę głowę. Widząc dobrze znaną jej sylwetkę mężczyzny naciągnęła kaptur na głowę i znów przeniosła wzrok na morze. Zacisnęła wargi, klnąc w duchu.

- Kogo ja tu widzę - zawołał, gdy tylko rozpoznał Jennifer. - No. Nie spodziewałem się, ze znów się kiedyś tutaj spotkamy. Nie za zimno na tęskne spoglądanie na morze?

Uniosła brew.
- od kiedy się tak o mnie martwisz ? - zapytała, nawet nie racząc obdarzyć go spojrzeniem.

Dziewczyna znajdowała się na tyle daleko od nich, żeby nie słyszeć przynajmniej ich rozmowy. Położyła się na plecach i ugięła nogi w kolanach. Założyła ręce za głowę, przymykając powieki.

- Odkąd dałaś mi ognia. Ja jeszcze to pamiętam - upewnił ją i stanął koło niej. - Ładne morze, nie?

W końcu jednak podniosła się z piachu i łapiąc plecak w dłoń ruszyła w stronę głównej ulicy. Trzeba coś przekąsić.

- normalne. - wzruszyła ramionami, zaciągając rękawy kurtki na dłonie.

- Z tobą da się w ogóle jakoś po ludzku pogadać, czy kąsasz każdego, kto się zbliży?

Wzruszyła ramionami.
- wiesz, z niektórymi osobnikami trudno mi się dogadać. - wyszczerzyła się lekko, zakładając pasmo włosów za ucho. - zastanawiam się, czy nie wyjechać. - dodała, siadając na skale. Podciągnęła kolano pod brodę.

- Wyjechać? A po diabła?! Przecież nasze kochane miasto ma wszystko, czego mu trzeba. Gangi, szaleni policjanci, dziwni przestępcy, jeszcze dziwniejsze dzielnice. Hulaj dusza!

- e... - podrapała się po głowie, po czym wzruszyła ramionami. - zwiedzić kraj ? - mruknęła, choć wiedziała, że nie zabrzmiało to przekonująco.

- Po co?! Jezu. Ty jesteś szalona. Jak będziesz kraj zwiedzać, to cię wilki porwą albo coś gorszego. Tylko ci się krzywda stanie. A tak to siedzisz w mieście, gliny siedzą z podkulonym ogonem w swej fortecy i jest spokojnie. A do klubu zawsze możesz iść. A nie... ile ty masz lat?

- spieprzaj z klubem. - mruknęła, unosząc brew. - w ogóle, czemu Ci zależy, żebym tu zostawała, bo nie sprawiam kłopotów ? - parsknęła.

- Jak na razie nie sprawiasz. A tak po za tym, to mam z kim pogadać nad morzem, jak tylko przyjdę.

Prychnęła.
- mógłbyś równie dobrze pogadać z tym Twoim Czerwinem. - mruknęła, podkreślając przedostatnie słowo. - albo z Rukią, to twoja ulubiona koleżanka, nie ? - dodała z lekkim uśmiechem i wstała. Poklepała go po ramieniu i wolnym krokiem postanowiła przechadzać się wzdłuż morza.

- Oni dwoje to dwaj wielcy awanturnicy. A jakaś spokojna rozmowa czasem też się przyda, co nie? A ty też nie możesz cały czas siedzieć jak taka kura, sama i nie kochana.

- uwierz, mogę. - odpowiedziała, dalej spacerując. W końcu zakręciła i stanęła na palcach, tak, żeby widzieć jego oczy. No cóż, była kilka centymetrów niższa. - a kury zostaw sobie dla siebie. - mruknęła, z powrotem stając na pełnych stopach.

- Mała, ty tu nie podskakuj, bo jedyne, co możesz zrobić z tym wzrostem to... zaśpiewać.

- spieprzaj. - warknęła i odwróciła się na pięcie. Zaczęła iść w stronę jego auta.