Plaża

zaczął przechadzać sie po plaży,
był ubrany, w beggi, t-shirt, i bluze z kapturem, na to narzucił jakąś kurtkę, wszystko w rozmiarze przynajmniej o jeden za dużym,

przyszedł na spotkanie...
cóż spotkanie?
to za dużo powiedziane,
może sie zjawi a może nie?
zostało jeszcze,
spojrzał na wyświetlacz swojego telefonu,
10 minut,
cóż....

Dziewczyna przyszła od strony wydm, krocząc po wydeptanej ścieżce. Zarzuciła kaptur na głowę i wdrapała się na jedno z marnych drzew, zwieszając z oszronionej gałęzi nogi. Spojrzała znużona na chłopaka, który najprawdopodobniej na nią czekał. Poczęła coś nucić cicho pod nosem.

patrzy na zegarek - 2 po 23,
spóźnia sie,
może w ogóle nie przyjdzie?
zimno mu,
postanowił się rozgrzać,
zdjął koszulkę, bluzę, kurtkę i zaczął się rozgrzewać,
potem przeszedł do pompek na kostkach

Prychnęła coś pod nosem, wyciągając z kieszeni jakiegoś kamyka, którego bóg wie czemu nosiła ze sobą. Cisnęła nim w chłopaka. Jak zwykle celnie, strzał w same plecy. Uśmiechnęła się do siebie dumnie pod nosem i przeciągnęła, zawieszając wzrok na niebie.

wykonując pompki, poczuł nagle jakby ktoś go czymś strzelił, cóż, to pewnie jakieś bachory,
mają szczęście, nie ma dziś głowy ani czasu na ganianie tych gnojów...
tak jak uczył go jego mistrz, spokój ponad wszystko,
czemu pamięta o tym wtedy kiedy nie musi, a zapomina wtedy kiedy potrzebuje?
hmm...

dobra, dość pompek,
założył koszulkę i bluze kurtkę, rozłożył kurtkę na śniegu zalegającym na piasku wyjął swojego Famasa, wyjął magazynek i zaczął go przeładowywać

Zeskoczyła z gałęzi i podeszła do chłopaka z dłońmi w kieszeniach. Jako, że ciągle tym razem bawił się bronią, kopnęła go z impetem w kostkę. Uśmiechnęła się złośliwe.

spostrzegł kątem oka postać, nieporuszył się,
zobaczył pare sekund przed atakiem, że postać go próbuje uderzyć,
zaraz to ta dziewczyna,
zamyślił się i zdołał jedynie odbić uderzenie na ramie, potem złapał za nogę i pociągnął,
dziewczyna upadła a on błyskawicznie założył dźwignię na lewą rękę, przygniatając jej równocześnie nogi, ogólnie unieruchamiając

- nie lepiej po prostu sie przywitać? - zapytał

Spojrzała na chłopaka, mrużąc powieki.
-Precz z łapami, pedofilu - burknęła.

jesteś w moim wieku
jak Cie puszcze pewnie spróbujesz mi wydrapać oczy,
także, odpowiadaj na pytania - mocniej wygiął jej ręke
jak masz na imie i czemu mnie atakujesz?

Zacisnęła zęby i spojrzała na niego z oburzeniem. Jeszcze chwila, a napluje mu na twarz.
-Zabierał łapy, albo nie ręczę za siebie - warknęła.

a co ja takiego zrobiłem?
po co się złościsz?
wykaż choć odrobinę dobrych chęci - to Cie puszcze

Teraz już wiedziała, dokąd zaprowadziła ją ta polna ścieżka. Była na tyle zmęczona, że od razu siadła na piasku, opierając się o pień pobliskiego drzewa.
- Nigdy więcej pieszych wycieczek -mruknęła do siebie, przymykając powieki.

Dziewczyna wywróciła oczami.Jako, że przez jej głowę przelatywało o wiele za dużo niecenzuralnych słów pod adresem chłopaka, ciężko jej było wypuść milusi uśmiech, co jak co, po chwili w końcu uśmiechnęła się, mając raczej ochotę porzygać się, niźli uspokajać.
-Lepiej? - prychnęła, modląc się w duchu, żeby w końcu puścił jej rękę. Nie dość, że jeden ją do łóżka kajdankami przyczepia, to drugi rzuca się z łapskami. Olaboga.

narazie widze tylko chęć zabicia mnie najmniej humanitarnym sposobem jaki Ci przyjdzie do głowy ukryty pod Twoim milusim uśmiechem, takim samym jakim obdarzyłaś tego nędznego psa

-Posłuchaj no, jeżeli wiesz co to jest kultura, zabieraj te łapy albo w ten swój ryjek oberwiesz- sapnęła. No tak, akurat te groźby w tym wypadku mogła sobie wsadzić bardzo głęboko. Ale zawsze pogadać można. Szarpnęła się zirytowana.

na szarpnięcie zareagował wygięciem jej ręki,
nie szarp sie
słuchaj Ty spowodowałaś tą sytuacje...
jeszcze mi grozisz cóż...
nie bój sie nie zgwałce Cie ani nie zaszlachtuje...
chce tylko pogadać..
ale jeśli mi nie wierzysz to sobie jeszcze możesz pocierpieć,
znowu wygięcie ręki, jakaś jej chrząstka zatrzeszczała...

nie chce Ci zrobić krzywdy,

Zacisnęła zęby. Jej ręka, boże święty czy ten człowiek nie ma umiaru? To przecież jej ręka!
Sapnęła rozdrażniona.
-Czy już możesz mnie puścić? - mruknęła, zbierając się na łagodniejszy ton.

Przysnęło jej się, lecz chwilę później rozbudziła się. Starała się trzeźwo myśleć, nie może sobie pozwolić na sen w tym miejscu. Musieliby potem ją odmrażać. Przejechała ręką po włosach.

puścił ją,
zanim sobie uświadomiła ten fakt, wziął broń, szybko doprowadził ją do stanu używalności zabezpieczył i schował,
nie wiedziała niestety gdzie...

prosze,
porazmawiamy teraz jak ludzie?

Odsunęła się od niego, poprawiając bluzę, której rękawy naciągnęła na zmarznięte nadgarstki. Prychnęła na niego w odpowiedzi.

słuchaj...
właśnie jak masz na imie?
tak czy inaczej słuchaj,
nie chce Ci zrobić krzywde,
teraz zrobimy taki myczek ja położe swoją broń zdala od mojego zasiągu i Ty to samo zrobisz ze swoją okej?

-Rukia - przedstawiła się niechętnie, ale kultura przynajmniej ją musi obowiązywać.-
-nie mam broni - dodała, unosząc jedną brew w górę.

powiedzmy, że Ci wierzę,
przeładował broń,
odbezpieczył,
wyrzucił magazynek,


- teraz czujesz sie bezpieczniejsza?
a więc Rukia,
jestem Janek, mów na mnie jak chcesz, ludzie na mnie wołają Czerwin

podał jej dłoń

Podniosła się w końcu otrzepując z piasku i idąc dalej przed siebie, chwiejnym krokiem. Zamrugała parę razy powiekami, zdawało jej się, że w oddali majaczą jej sylwetki dwóch osób.