Staw

...

Oparła się o barierkę patrząc na zamarzniętą wodę.
- This is the short way to hell... - mruknęła do siebie.

Przyjechał do parku i zaparkował przed bramą. Z daleka już zdąrzył ujrzeć postać Demony. Uśmiechnął się przed nosem, wyciągnął cygaro, które wysłał mu kuzyn z Kuby i zaczął iść w jej stronę.

Przeciągnęła się i odwróciła tyłem opierając sie plecami. Zauważyła postać zmierzającą w tę stronę. Przez chwilę zastanawiała się kogo tu diabli niosą.

Rukia szła alejką, grzebiąc w skórzanym portfelu. Kiedy jednak jej wzrok zatrzymał się na znajomym jej mężczyźnie, dziewczyna odruchowo schowała portfel do tylnej kieszeni spodni. Mruknęła coś pod nosem.

- No, no no - odparł Micos z cygarem w ręku. - Kogo mi znów piekło zesłało. Demona? Tutaj? A myślałem, że plotki mówiły prawdę o twoim ponownym wyjeździe. Zapomniałaś pasty do zębów? Pomóc ci szukać po krzakach? A nie. To twój dom. Zapomniałem.

Dziewczyna jak nigdy nic wgramoliła się na drzewo i wyciągnęła z kieszeni spodni paczkę Black Devilów, które zakosiła jeszcze przed przyjazdem tutaj. Włożyła jednego papierosa między wargi, odpalając go z czarnej zapalniczki, która wylądowała w na wpół otwartym plecaku.

Zerknęła w stronę dziewczyny, która ostatnio zaczepiła w parku. A potem skierowała wzrok na swojego rozmówcę.
- Taa, wróciłam by cię gnębić do końca twojego nędznego życia. -Przeczesała palcami włosy.
- Przyszedłeś tu w jakimś konkrecie? Jak nie to spadaj bo mój cenny czas marnujesz.

- Przyszedłem, by przypomnieć o naszej umowie. Zaczęłaś w ogóle jakąkolwiek pracę w tej sprawie?

Chris przyspacerował do parku. Nie był na służbie. Od ostatniego wyczynu wziął sobie pare dni wolnego i właśnie wrócił z zasłużonego urlopu. To był ciężki rok. Nie wiedział, co go czekało na dzień dobry.

- Taa, ale to nie jest takie proste jak ci się wydaje -mruknęła

Dziewczyna spojrzała z góry na przybyłego mężczyznę i wypuściła kłąb szarego dymu nosem. Podciągnęła pod brodę kolana, o mało co nie spadając z drzewa. Pogoda robiła się nie do zniesienia, a mroźny wiatr nawet teraz przedzierał się przez gałęzie połysiałych już drzew. Dziewczyna sapnęła coś rozdrażniona pod nosem i włożyła do torby też portfel.

Micos poprawił szalik, postawił kołnierz płaszcza i usiadł obok Demony, kątem oka patrząc na Rukię. W oddali stał policjant, co niezbyt go zadowoliło. Miał z nim złe wspomnienia, związane z krzakami i... lasem.
- Mnie się wydaje, że ty się po prostu obijasz.

Wsadziła ręce do kieszeni.
- Dla osoby postronnej tak to wygląda -mruknęła do Micosa odsuwając się od niego jakbymiał zaraz ugryźć. W sumie po nim wszystko możliwe.

Ręką przesunął w stronę ukrytej broni. Miał dziwne przeczucie, gdy widział Christiana z pobliżu. Mruknął coś pod nosem i spojrzał na Demonę piorunująco.
- Nie jestem głupi i wiem co mówię. Fabian to... nie wiem jak go określić. Stał się nieszkodliwym dzieckiem. Całe Templars powoli się rozpada, a ona razem z nim. Pracowałem dla niego to wiem.
Posłał jej wymuszony uśmiech.
- I mam nadzieję, że nie zmieniłaś decyzji.

Miał naprawdę złe przeczucia, widząc to całe zbiorowisko. Dziwna małolata na drzewie, Demona Crystal, która jakimś cudem jeszcze mu się nie naraziła i... Micos Sanchez, z którym już nie raz miał do czynienia. Te dwójkę przymknąłby od razu, gdyby były dowody.

Dziewczyna zaciągnęła się, przenosząc wzrok na pochmurne niebo. Zacisnęła palce jednej dłoni w kieszeni bluzy, trzęsąc się z zimna.

Wzruszyła ramionami.
- Wiesz, że mnie nic nie łączy z tym gangiem. Pracuję na własną rękę. -Spojrzała na niego kątem oka.
- I możliwe, że Templars upada... - skrzyżowała ręce na piersi, zamyśliwszy się chwilę.
- Całkiem możliwe.. - zauważyła policjanta.
- Dzień dobry panie Month -krzyknęła machając ręką na przywitanie. Uwielbia tego gościa denerwować.

Czuł jak krew w nim wrze. Miał ochotę za tę zniewagę majestatu Króla Ulicy, Wielkiego Pana, Władcy Miasta oraz Postrachu Zła wszystkich pozamykać do więzenia, a ją osadzić na krześle elektrycznym. Nawet nie wiedział, że mówi to wystarczająco głośno by wszscy usłyszeli.

- Ty! Tego gościa trzeba w jakimś zakładzie zamknąć. Nie widzę innego wyjścia. Ty słyszysz jakie on bzdury gada?
Zaczął się głośno śmiać.
- No! Panie władzo. Widzę, że ma pan o sobie wielkie mniemanie! A może Władca Śmietnika Pod Pana Domem. To byłby wspaniały tytuł!

Dziewczyna wyrzuciła papierosa, a ten na nieszczęście policjanta trafił na jego głowę. Zakryła dłonią usta, zerkając na niego z wyraźnym rozbawieniem. Naciągnęła na głowę kaptur bluzy.

- To się gościa dobry humor trzyma, postrach zła? Przepraszam bardzo, że przerwę jak ambitny monolog ale kto się pana boi? Jest pan potulny jak baranek panie Month - Zakpiła. Akcja wyślij policjanta na odział intensywnej terapii rozpoczęta.
Słysząc słowa Micosa wiedziała, że przesadził i za to mógł go już spokojnie aresztować za obrażanie władzy.

Poczuł dziwny zapach spalonych... włosów!! Zaczął probować pozbyć się niedopałka z glowsy, ale zaplątał się pomiędzy kosmyki, pokryte żelem do włosów. Po chwili udało mu się dokonać niemożliwego i spojrzał w górę.
- TY! Natychmiast zejdź! JUŻ!!

-Pieprz się - prychnęła, uśmiechając się doń ironicznie. Przeciągnęła się leniwie.

- No proszę, ze złości aż się już dymi -zachichotała.
- Biedna dziewczyna, teraz na niej całą złość wyżyje... - Kopnęła pustą butelkę walającą się koło jej nóg. Niby to przypadkiem owa rzecz trafiła w siedzenie głównodowodzącego.