Staw

Zaczął usilnie szukać broni, ale szybko zdał sobie sprawę, że...
- Cholera jasna!
..nie był na służbie. Wyciągnął jednak pistolet. Nieważne, że nie miał uprawnień. Da je sobie później. Strzelił w gałąź, na któej siedziała dziewczyna.

- Nosz kurna mać!! - zaklął Micos i odskoczył na bok, zatykając uszy. - Porąbało cię?!

Dziewczyna warknęła coś pod nosem i złapała plecak w dłoń. Zeskoczyła na ziemię, stając tuż przed mężczyzną.
-Jesteś niezrównoważony? - wydarła się.
-Mogłeś mnie skaleczyć, co ja rodzicom powiem?! -dodała z oburzeniem i włożyła dłonie do kieszeni spodni.
-Panie władzo, o dane poproszę. Bez skargi się nie obędzie - fuknęła po chwili mierząc go.

No tak, to są jego jedyne argumenty. Bez tej zabawki nie byłby taki "odważny".

Micos uniósł brwi do góry i uśmiechnął się z zadowoleniem.
- Chyba kogoś na emeryturę w końcu wyślą. A może nawet do luksusowego kurortu nad urwiskiem. Wiesz... czarny beton, kraty w oknach, drzwi bez klamek, wszystko ładnie wyłożone pianką, żebyś sobie krzywdy nie zrobił. Paznokietki ci będą obcinać dla twojego dobra. Same plusy. No i ci napakowani strażnicy-pielęgniarze.

Spanikował. Nie wiedział co robić i nagle coś kazało mu...
- Nie ruszać się albo będziecie mieli inne zmartwienie na głowie.
Przyłożył sobie pistolet do skroni.
- Pierwszymi podejrzanymi będziecie wy!

- Ależ panie władzo, a czy jest tu ktoś inny kto nas widzi? - poprawiła sobie szal.
- Albo w sumie niech pan strzela, zajmę pana mieszkanie. Przyda mi się jakiś ciepły kąt.

- Ty mu takich bzdur nie gadaj! Ja nie chcę do paki trafić. A w sumie... ja zwieję, ty zwiejesz, mała dostanie szoku i nie będzie nikomu niczego nie opowiadała. Same plusy z tej bajki. Dawaj pan! Strzelaj!
I nagle zdał sobie sprawę, że to nie jest dobry pomysł.
- Albo nie!!!
Szalony głównodowodzący nikomu nie może zrobić zbytniej krzywdy. Lepszy taki niż normalny i jeszcze na dodatek nieskorumpowany.
- NIE!!! CZEKAJ! Panie władzo!! Tak nie można. Mała traumy dostanie.

Christian nie do końca był pewien swego. W końcu opuścił rękę i popatrzył na nich lekko zszokowany.
- Ja...
I znów nagły napływ informacji do mózgu. Jakiś dziwny atak szału.
Słychać było tylko strzał. Policjant upadł z postrzelonym brzuchem.

Spojrzała na Micosa.
-Jaka mała ?! - warknęła.
-Stary gbur się odezwał.
Odskoczyła od policjanta, mrużąc powieki.
-Kurde, kolejnego trupa będę mieć na koncie - sapnęła zirytowana, cofając się od niego o krok.
Chociaż właściwie, nawet go nie dotknęła. Przeczesała palcami włosy.

Patrzy na leżącego człowieka.
- I strzelił... brawo -gwizdnęła i splotła ręce tuż za głową
-Jednego psa mniej, to kto idzie to uczcić frytkami?

Przykucnęła przy Christianie i uśmiechnęła się słodko.
-A portfel gdzie masz? - zapytała.

- Kurna mać! Nie!! Kurna! Kurna!! Kurna mać!! Dzwoń po policję! Albo nie! Co ja gadam. Po karetkę! Dzwoń po karetkę!! Ten facet jest NAM potrzebny!!! No rusz się.
Odpiął mu kurtkę i zaczał sprawdzać puls. Jeszcze żył.
- No rusz się!! Kurna!! Krwawi jak cholera!

Spojrzała na Micosa.
-I kto tu w szał wpada - jęknęła, wkładając dłonie do kieszeni spodni.

- Nie mam telefonu to raz, po drugie po kija ratujesz policjanta? Zresztą nieważne, rób co chcesz. - Machnęła lekceważąco ręką.
- Ja tam idę zjeść jakiś ciepły posiłek, a potem do pracy... nie dokończyłam roboty ostatnim razem... -spojrzała w niebo.

Dziewczyna oblizała spierzchnięte wargi i oparła się o pień drzewa.
-Czy mi się wydaje, czy jesteś teraz głównym podejrzanym? - zapytała, patrząc na poczynania Micosa.
-Postrzeliłeś go, a później próbowałeś obrabować - zauważyła, uśmiechając się ironicznie.

- To nie szał! To rozsądek! A w ogóle. Kto nam bardziej zaszkodzi? Szalony głównodowodzący, czy jakiś młodzik, który ma głowę na karku i goni każdego przestępce jak jakiś wygłodniały lis? No chyba pierwsza opcja jest ciekawsza tak? No właśnie.
Wyjął telefon i podał Demonie.
- Dzwoń!
Wyszarpał jej z ręki po namyśle.
- Nie, bo ukradniesz.
Zaczął wybierać numer.
- Halo? Pogotowie?...
Po dłuższym tłumaczeniu odłożył telefon do kieszeni.
- Za trzy minuty będzie tu policja i pogotowie. Radzę spieprzać.
Nagle dotarły do niego jej słowa.
- Że niby co?! Fuck! Mała! Nie przeginaj, bo kiedyś się nie obudzisz.

-Grozisz mi ? - zapytała, mrużąc powieki.
-Już widzę nagłówki. Micos - i się wydało, że zdążyła poznać jego personalia- zastrzelił policjanta i w desperacji próbował go okraść na oczach nieletniej dziewczynki - mrukneła, wyciągając z kieszeni bluzy lizaka. Odpakowała go i włożyła do ust.

Spojrzała na leżący pistolet na trawie. Schyliła się po niego. Trzymając przez rękaw od kurtki broń policjanta wcisnęła ją Micosowi w rękę.
- Trzymaj - Posłała mu rozbrajający uśmiech, złapała Rukię za rękę i wybiegła z nią.

Wybiegła za nią, łapiąc w ostatniej chwili plecak w dłoń.

- Fuck z wami!
Kiedy usłyszał zbliżającą się policję, zaczął spieprzać.

/NMM

Pogotowie w ostatniej chwili zdąrzyło przyjechać. Jeszcze kilka minut, a Christain zginąłby. Trafił na oddział intensywnej terapii.

Rukia przyszła, nucąc coś pod nosem. Przejechała dłonią po ławce, odgarniając z niej śnieg i przysiadła, zadzierając brodę ku górze. Zmrużyła powieki, wbijając zaspany wzrok w niebo.

Szła ścieżką opatulona kocem, niczym pingwin. Co jakiś czas kichając. Zatrzymała się przy jakimś drzewie i spojrzała na gałęzie.

Zerknęła na kreaturę w kocu i chrząknęła znacząco.
-Co ty wyprawiasz? - mruknęła w jej stronę, unosząc jedną brew.