Salon

Duży salon ze skórzaną kanapą, fotelami, plazmowym telewizorem i czego dusza gangstera zapragnie.

[ Załóżmy, że Demona już tu jest. ]

- To tak... tu jest salon. Tam jest kuchnia. Duża łazienka, sauna i basen są na lewo. Twoja sypialnia jest na wprost. Ja jestem na górze. Jak coś, to przyjdź do mnie. W kuchni możesz się obsługiwać sama, ale możesz poprosić o coś kucharkę. Jest sprzątaczka i dwóch ochroniarzy przed domem. Jestem u siebie w gabinecie. - Poszedłem na górę do gabinetu.

- spoko poradzę sobie -powiedziała siadajac na kanapie, rozejrzała się i przysneła

Obudziła się, przeciągneła i poszła do kuchni

Siadam na sofie. Wyjmuję z barku whisky i nalewam do szklanki. Włączam telewizor. Opieram się o sofę i zaczynam pić whisky oglądając telewizję.

Wyszedłem z domu.

Zszedłem do salonu.

Wyjąłem z barku jakieś wino i jakąś tam szklanicę. Położyłem się na sofie. Włączyłem telewizor. Zacząłem oglądać telewizję popijać winem.

Owinieta kołdra zatrzymała się przy wejściu i spojrzała na Fabiana -a ty znowu pijesz...

- Walczę nałogiem z nałogiem... - Spojrzałem na Demonę.

- Czemu nie śpisz?

- bezsensowna walka....zreszta co ja dzisiaj robiłam? głowa mnie boli...

- Upiłaś się. - Uśmiechnąłem się do niej. Usiadłem na sofie.

Przysiadła sie -przecież ja nie piję...nie duzo

- Zdaje mi się... że pomyliłaś mocne wino z sokiem. - Zaśmiałem się.

- Jesteś urocza. - Zamyśliłem się.

- Ale nic takiego się nie stało. Poza tym, że zalała byś dom Kirze.

Próbuje sobie cos przypomnieć
- a nie zalałam...szkoda....i czemu jestem niekompletnie ubrana?

- Ponieważ zdjełaś z siebie ubranie w celu... hm... umycia się domu Kiry. - Powiedziałem z drażniącym spokojem w głosie.

-uch....- zarumieniła się- dobrze że sie cała nie rozebrałam -rozejrzała się -musze uważać na to co pije w twoim mieszkaniu

- Oj musisz... - Uśmiechnąłem się.

- Nie jesteś... śpiąca? Acha. Jakbyś potrzebowała ubrań, to są w szafie w twoim pokoju.

- E...a bedą pasowały? A zreszta gdzie moje ubranie?

- Będą. - Uśmiechnąłem się.

- U... Kiry.

- jeszcze mi je paskuda na smietnik wyrzuci =,- - przeciągnęła się -a ty spiący nie jesteś? xp

- Trochę... - Zamyśliłem się.

- yhm- spojrzała na okno

- No cóż. Chyba idę się położyć. A ty rób co chcesz. - Mrugnąłem do niej i poszedłem do siebie, na górę.

- Dobranoc -powiedziała i siegneła po gazetę

Wszedł do środka, chciał tylko zostawić rzeczy i wrócić lecz skierował sie do kuchni i zabrał jabłko, rozejrzał sie jedząc

Usłyszała jakis hałas chcąc sprawdzić co to wstała z kanapy i rozejrzała sie, zobaczyła osobę której najmniej się spodziewała. pacła go gazeta w łeb