Salon

Zerkneła na niego katem oka
-Jeju...tylko ciebie mi na zakonczenie dnia brakowało - zasłoniła ręka oczy

- ja i tak sie zbieram ^^
Wstał i odszedł

- lepiej nie mogłam sobie wymarzyć n,n - przysneła zmeczona

Wchodzę.

Rozglądam się.

- Demona... Był tu Kira?

Obudziła sie i rozkojarzona nie wiedziała z poczatku co się dzieje
- c-co? Ach....był -ziewnęła

- Nie wiesz gdzie poszedł? - Przyjrzałem się jej.

- a myslisz, że on mi sie spowiada xp -odwróciła sie na drugi bok -masz telefon to zadzwon do niego...

Zmierzyłem wzrokiem Demonę i wyszedłem.

Starała sie ponownie zasnąc ale nie mogła, mrukneła cos pod nosem. ubrała się i opusciła to miejsce.

Przychodzę.

Siadam.

- Nie mogę jej ku*wa pomóc... - Wziąłem whisky i zacząłem pić z butelki.

Wszedłem za nim do salonu i usiadłem na fotelu, rozsiadając się wygodnie.
- Komu szefie? Tej panience?

Rzuciłem twierdzące spojrzenie i dalej piłem.

- Chyba szef się nie zakochał, prawda? Nie w niej!

Odstawiłem whisky i się uśmiechnąłem.

- Nie... ale... ona... jest taka bezradna.

- Szefie. Szef mnie tu lepiej nie dołuje, bo szef chyba nie ma zamiaru przytułku otworzyć, prawda? Tu chodzi o coś innego. Ja to wiem.

- Jeszcze dzisiaj chciałem Cię zabić, teraz rozmawiam jak z przyjacielem... o losie... - Zapaliłem papierosa.

- Szef chciał mnie... zabić??
Usiadłem trochę nerwowo w fotelu.
- Dobrze że nie chciał mnie szef wysadzić.
To powtarzanie słowa "szef" zaczęło lekko mnie irytować.

Uśmiechnąłem się do niego.

- Nie wiem. - Przyjrzałem się mu.

- Czemu tak oficjalnie... mów mi Fabian.

- Tak już lepiej.
Sięgnąłem po pilota i zacząłem skakać po kanałach.

- Hm... Zdaje mi się, że jest nowy rok.

- Powinniśmy to jakoś uczcić czy coś. Szampan albo... coś mocniejszego.

Wskazałem barek, a sam wyjąłem zza sofy szampana i dwie szklankopodobnecosie.

Nalałem i podałem Micosowi.

- No... hm... Szczęśliwego Nowego Roku, żeby był lepszy niż ten ostatni.
Upiłem łyk szampana. Od razu poczułem się żywszy.

Wziąłem łyk szampana.

- Dobra. Czas już na mnie. Dobranoc
Wziąłem swoje rzeczy i wyszedłem.