Salon

Otworzyła drzwi od strony piwnicy i wyszła, zamykając je za sobą. Włożyła dłonie do kieszeni skórzanych spodni. No, no. Całkiem ładnie się facet urządził. Podeszła do telewizora i przejechał a po nim dłonią. Za duży. Rozejrzała się uważnie

***

Po chwili zastanowienia złapała w dłoń jakiś wazon, a nóż da się go sprzedać Na tani nie wygląda. Włożyła go do bordowego plecaka i przeleciała wzrokiem po pomieszczeniu. Ruszyła do kuchni.

Weszła do salonu, zatrzymała się przed wejściem, przestępując z nogi na nogę. Rozejrzała się ciekawie.
- nawet ładnie. - powiedziała, unosząc obie brwi do góry.

- Starałem się. Wymagało to oczywiście długiej pracy, ale... w końcu wyszedłem na swoim. Czego się napijesz?

- a co masz ? - zapytała po chwili, opadając na pierwszą lepszą kanapę. Położyła plecak koło siebie.

- Jakieś alkohole i... - Odwrócił się w jej stronę i popatrzył. - A ty nie jesteś przypadkiem za młoda? Ile masz lat? Piętnaście? Szesnaście?

- blisko. - powiedziała i pierwszy raz się uśmiechnęła, mimo to, że prawie niewidocznie. - siedemnaście. - dodała po chwili, przenosząc wzrok na chłopaka.

- A to nie. Dostaniesz co najwyżej herbatę z miętą albo... no tak. Obiecałem ci przecież herbatę z sokiem.
Poszedł do kuchni, by przygotować wodę, po czym szybko wrócił do salonu.
- Zaraz będzie.
Usiadł na fotelu i spojrzał na dziewczynę.
- To powiesz mi coś o sobie?

Przewróciła oczami.
- wolałabym jakiś trunek. - odpowiedziała, rozkładając ręce. - a co chcesz wiedzieć ? - zapytała, zakładając włosy za uszy.

- Trunek? Nie... za młoda, a nawet nie wiem kim są twoi rodzice. No właśnie. Co ze staruszkami? Tak cię wnerwili, że aż uciekłaś?

- wnerwienie to za mało powiedziane. - warknęła, przewracając oczami. - z resztą, stare dzieje. - dodała, uśmiechając się lekko. Naciągnęła na dłonie rękawy bluzy. Sprawdziła jeszcze drugą dłonią, czy niczego po drodze nie zgubiła, ale jak się jej wydawało - wszystko było.

Wzruszył ramionami i poszedł do kuchni zaparzyć jej herbatę. Miał dziwne wrażenie, że ta dziewczyna jest byle jaką, zwykłą nastolatką. Wrócił z kubkiem herbaty, a sam nalał sobie Jacka Danielsa.

Przewróciła oczami, wstając z kanapy. Złapała w dłoń swój plecak, z którego wydobył się cichy brzdęk. Uciszyła go ręką i spojrzała na chłopaka. - wiesz co, ja już chyba pójdę. - mruknęła, kierując się w stronę drzwi.

- Rób jak chcesz, ale stąd do miasta to niezły kawał drogi. A następny autobus przyjeżdża - tu spojrzał na zegarek. - za 45 minut. Ale rób jak chcesz.

Zagryzła wargę.
- może złapię jakiegoś stopa. - powiedziała, zaglądając do plecaka. Niestety, przez swoją nieuwagę, cała jego zawartość - łącznie z bronią - wyleciała na podłogę. Dziewczyna, obawiając się reakcji mężczyzny przykucnęła szybko na podłodze i poczęła z powrotem chować do nieszczęsnej torby pakunki. Zaklęła pod nosem.

Chłopak gwizdnął z wrażenia i uniósł brwi.
- Ładnie, ładnie. Co my tu mamy?
Podszedł bliżej.
- Desert Eagle... ładnie. Ukradłaś ze sklepu z bronią, czy może pijanemu policjantowi nocą?

Chrząknęła nieznacznie.
- prezent. - odpowiedziała w końcu. Bo co miała powiedzieć ? Spojrzała kątem oka na chłopaka, potem znów na plecak. Zaczęła chować rzeczy, które jej wypadły.

- Dobra, nie bój się. Wiesz co? Ostatnio gliny są czujniejsze niż zwykle. Jesteś pewna, że nie chcesz jednak się zatrzyma c na noc?

Wzruszyła ramionami, zapinając dokładnie plecak.
- mi to bez różnicy. - dodała jeszcze.

- To pozwól się odwieźć do miasta przynajmniej. Nie mówię, że nie dasz sobie rady, ale wolę nie mieć cię potem na sumieniu. A przy okazji wykonam kilka spraw.

- już Ci mówiłam, że nie mam gdzie jechać. - mruknęła, zaciskając kurczowo pięści.

- To gdzie masz w takim razie zamiar iść, hm? Będziesz spała pod mostem?

Ponownie wzruszyła ramionami.
- możliwe, nigdy nic nie wiadomo. - burknęła, wstając. Otrzepała spodnie.

- To co zrobisz?

- a co mogę ? - zapytała, wkładając dłonie do kieszeni. Opadła z powrotem na kanapę, przewieszając nogi przez oparcie. - chyba zniszczyłam Ci wszystkie plany, co ? - zapytała z wrednym uśmieszkiem, przyglądając się chłopakowi.