Park

- Nie jestem chory na grypę - kaszlnąłem - to zwykłe przeziębienie panno Crystal.
Chrząknałem, wyrzuciłem gumę do kosza i wziąłem drugą.
Przez te cholerne przeziębienie w ogóle nie czułem smaku.
- A do czego jestem pani potrzebny? - Mówiłem z dziwnym zmieszaniem w głosie.
Sam nie wiedziałem dlaczego.

Podrapała się ręka po głowie.
- Sama jeszcze dokładnie nie wiem....znaczy, jakiś plan mi w głowie kiełkuje. Tak to ujmę.

- To dobrze. - Zamknąłem oczy.
Byłem bardzo zmęczony.
- Pójdziesz z... - Zamarłem. Powinienem powiedzieć "panem Quimem", "Quinem" jednak wyrwało mi się zupełnie co innego - ze mną do apteki? Muszę... - znów to samo. Starzeje się. - kupić lekarstwa. - Wstałem z ławki.

Zerknęła na niego kątem oka.
- Zwykłe przeziębienie, taa? - podniosła się, przyglądając mu się uważnie.

- Tak. - Podrapałem się po policzku.
- Chodź. - Powiedziałem stanowczo. Przynajmniej chciałem aby zabrzmiało to stanowczo, a zabrzmiało głupkowato, gdyż mój głoś przeobraził się w coś w stylu oddechu Obcego - przez bolące gardło.
Uśmiechnąłem się głupio.
Nagle oświeciło mnie, że nawet nie wiem gdzie w tym mieście jest apteka.

Chrząknąłem.

Widząc, że się nie rusza tylko stoi i nad czymś zastanawia. Pokręciła głową i chwyciła go za ramię ciągnąc na ulicę główną.

Rukia przyszła, wymachując plecakiem. Szurała leniwie podeszwami trampków, nucąc coś pod nosem. W końcu opadła na jedną ławek, posapując z zażenowania.

Rukia, tak myślałem że Cie tu znajde,
usiadł koło niej i bez słowa sie przytulił,
nie jakoś nachalnie czy jak do dziewczyny
po prostu po przyjacielsku,
zamknął oczy,
potrzebował troche bliskości,
wiedział że pewnie dostanie za to po pysku...
jak zwykle od niej,
ale trudno ^^
już taki jest

jak to mu ktoś niedawno powiedział

osiedlowy głupek,

jak ten człowiek mało wie.....

Spojrzała na niego, mrużąc powieki.
-E, nie zapomniałeś się? - prychnęła, odsuwając go. Skrzywiła się.

eee - wymiałkał zażenowany,
przepraszam - w końcu powiedział

jak tam?
nie wyglądasz na najweselszą,
trzymaj, podał jej 10pak serków identycznych jak ten który zwędziła wczoraj,
dodał do tego termos , wszystko to było w reklamówce,


ja jestem sam i tego nie zjem, a Ty to na pewno jakoś zagospodaruje,
co ma sie marnować

Spojrzała z obrzydzeniem na reklamówkę. Jeszcze czego. Odsunęła to od siebie zgrabnym ruchem i podniosła z ławki.
-Nie potrzebuję ...tego - prychnęła, zatrzymując zniesmaczony wzrok na reklamówce.

trzymaj, naprawde,
zapomniałaś tego wziąć jak u mnie byłaś - dough! raczej nie przejdzie -

wcisnął jej reklamówkę,
ja muszę lecieć,
elo, i poszedł zostawiając ją tak z tą reklamówką,

Spojrzała za nim z reklamówką w ręku i skrzywiła się. Odłożyła to wszystko na ławkę, a niech się no jakiś bezdomny cieszy. Przeciągnęła się leniwie, rozglądając w około.

Przyszedł i usiadł na ławeczce ;d

Zerwała się na równe nogi. - No nie! Same przekleństwa!- jęknęła na widok chłopaka. Dmuchnęła w kosmyk włosów, mamrocząc coś pod nosem.

Ściągnęła kaptur z głowy i spojrzała na pochmurne niebo. Mruknęła coś przed nosem. Szła powoli dalej kopiąc puszkę po coli, robiąc przy tym sporo hałasu.