Salon

- Nie skądże - skłamał. - Możesz przenocować dziś u mnie jeśli chcesz. Karzę pościelić ci na górze w pokoju gościnnym, napuścić wody do wanny i... co tylko zechcesz. Ale to tylko na dziś.
Zgadzasz się?

- sama sobie pościelę. - powiedziała i wyszczerzyła się. - przecież widzę, że Ci przeszkadzam. - dodała, wstając z łóżka. Poklepała go po ramieniu.

- Mi to teraz wszystko jedno. Pokój jest na górze. Odprowadzić cię?

- jak chcesz. - mruknęła, kierując się na górę. Przy okazji przyglądała się wszystkim przedmiotom i pokojom.


*Micos, pw. *

Poszli do góry do pokoju gościnnego.

Zszedł i położył się na kanapie, włączając telewizję.

Uchyliła delikatnie drzwi piwnicy i o mało co nie wypuściła butelki wina. No tak jak zwykle wszystko pochopnie, nic nie przemyślała. Pod jej nosem poleciało sporo ostrych przekleństw. Zamknęła bezdźwięcznie drzwi i cofnęła się o krok w tył, prawie co spadając ze schodów.

Usłyszał dziwny hałas dobiegający od strony piwnicy. Wziął broń ze stołu i poszedł sprawdzić co się dzieje.

Sapneła rozdrażniona, słysząc skrzypienie podłogi. Czym prędzej zbiegła po cichu ze schodów. No tak, cudownie. Więc gdzie się tu schować? Prychnęła, mamrocząc coś pod nosem. Kretynka, kretynka, kretynka. Wcisnęła się między ścianę, a półkę z winami, dopóki nie zapali światła i nie wejdzie w głąb nie powinien jej zauważyć. Znając jednak jej szczęście.

Zszedł na dół i zapalił światło w piwnicy. Wyglądało na to, że mu się przewidziało. Podszedł do win i sięgnął po jedno i nagle kątem oka dostrzegł...
- Kim cholera jesteś? - spytał, celując w nią pistoletem. - Łapy do góry i odpowiadaj.

(Już mi się nie chce pisać specjalnie w piwnicy)

Pisnęła, wyskakując.
-Boże święty, opuść tą broń przystojniaku - wyszczerzyła zęby w szerokim uśmiechu.
-Otwarte było, więc pomyślałam, ze wpadnę. O matko, ale ciemno za oknem. Pewnie już późno, to ja może jednak wrócę do domu, nie daj bóg matka się skapnie, że mnie w domu nie ma - powiedziała na bezdechu, cofając się o krok i kurczowo zaciskając palce na bordowym plecaku.

- NIE! Czy wiesz, do czyjego mieszkania się włamałaś?! Cholera jasna! Skąd się u licha tu wzięłaś?! Przecież to jakaś godzina drogi piechotą z miasta!

Dziewczyna oparła dłonie na bokach.
-A co to za różnica.? Przejść się już nie można? Przecież na świeżym powietrzu byłam. Zresztą ładnie tu masz i w dodatku ile win. Matko święta, chyba nie masz co z piwnicą robić. Ja to bym tu na przykład tajne pomieszczenie na zabawki zrobiła. Tak, wszystkie ściany na różowo, to byłoby coś. - powiedziała spokojniej i uśmiechnęła się milutko.

- Zamilcz zanim rozstrzelę ci łeb! Jakim cudem się tu znalazłaś!!!??? Tylko bez wykrętów!
Zaczął tracić panowanie nad sobą. Papieros... cholera!! Papieros!!!

Sapnęła rozdrażniona, czy on nie widział jak się produkuje?
-Posłuchaj no! - warknęła w końcu ruszając ospałym krokiem w jego stronę.
-Tą bronią to sobie do starej wymachuj - dodała równie rozdrażnionym tonem.
-Odwiedzić cię przyszłam panie Gabrielu? Chyba tak się przedstawiałeś.A skoro każdego gościa tak traktujesz to pożal się boże - prychnęła, zaciskając palce na plecaku. Stary prych nie będzie się na niej wyżywać.

Słysząc krzyki, przylazła tu. Uniosła brwi.
- ey... coś się stało ? - zapytała cicho, patrząc na zbiegowisko.

- Nic. Mamy nieproszonego gościa. NIE-PRO-SZO-NE-GO, a nieproszonych gości się...
Nagle zdał sobie sprawę, że ma broń w obecności Jen, a jak na razie o tym nie miała wiedzieć.
- Cudownie - mruknął pod nosem.

Kiedy to dziewczyna w końcu podeszła do faceta, stając tuż przed lufą broni spojrzała na Jen.
-Matko święta - pisnęła, uśmiechając się kącikami warg. I chociaż dawniej nie przepadała za tą brunetką miała wielką nadzieję, ze wybawi ją z opresji.

Spojrzała na znajomą jej dziewczynę.
- RU ? - zapytała po chwili, schodząc ze schodów. Nie wiedziała co z robić. Z jednej strony Micos uratował jej tyłek przed zimnem, ale teraz mierzył pistoletem do jej koleżanki. Zagryzła wargę, jej wzrok przykuł Steyr. Szczęka jej na chwilę opadła, ale potem znowu spojrzała na Rukię.

Pomachała jej niewinnie dłonią.
-Hej, hej - powiedziała uśmiechnęła i przeniosła pełen obrzydzenia wzrok na gbura.
-Uśmiechnij się, będziesz ładniejszy - powiedziała spokojnie.

- O matko! Zaraz czyjś mózg znajdzie się na ścianie i to nie będzie mój! Wyjaśnijcie mi natychmiast, co się tu dzieje! Ty ją zapraszałaś?!
Spojrzał na Jen. Zaczął mieć tiki nerwowe.

Spojrzała na broń.
-O jej@! Jaka ładna zabawka - pisnęła i uśmiechnęła się niewinnie.

- nie zapraszałam jej, w ogóle jak możesz tak myśleć, nie zapraszam złodziei. - warknęła do chłopaka, przenosząc wzrok na dziewczynę. - znamy się, to moja...koleżanka. - dodała, przestępując z nogi na nogę.

Złodziejki ?! Że co proszę? Miała ochotę podejść do niej i zdzielić po tej biednej twarzyczce. Spojrzała na chłopaka wręcz maślanym wzrokiem.
-Tak czy siak, ta ściana mogłaby być fioletowa jak ci na ty zależy - mrukneła wskazując na jedna ścianę. Jej dłoń cofnęła się na plecy, sprawdzając czy jest tam i jej zabawka.

- Złodziei? To złodziejka, hę?
Spojrzał na blondynkę i wystrzelił. Kula uderzyła w sufit.
- Zabawka reaguje w nanosekundę